Bielsko-Biała, 17 listopada 2010 r.

W ramach uzupełnienia treści z dnia 27 października b.r. ("Prawdziwy zleceniodawca") tym razem postaram się wykazać, że Piotrowski bez wątpienia kłamał, składając wyjaśnienia dotyczące okoliczności wytypowania Krzysztofa Olewnika na przyszłą ofiarę.

Nie odnoszę się w tym miejscu do wszystkich kłamstw Piotrowskiego (całość jego wyjaśnień, to jedno wielkie kłamstwo), żeby wątek zaplanowania przestępstwa nie został rozmyty wśród innych kłamstw, bo to jeden z ważniejszych tematów.

Kolejna publikacja pojawi się w najbliższym czasie (to raczej kwestia dni, nie tygodni).


KŁAMSTWA PIOTROWSKIEGO (cz. 1)

(...) Z wyjaśnień oskarżonych w czasie rozprawy o uprowadzenie i zabicie Krzysztofa Olewnika wynika, że grupą kierował Wojciech Franiewski - mieszkaniec Warszawy. Z Ireneuszem Piotrowskim poznali się w latach 90-tych, gdy razem siedzieli w więzieniu. Był to półotwarty zakład karny, w dzień cele nie były zamknięte i więźniowie spotykali się. Rozmawiali o różnych rzeczach - wyjaśniał przed sądem Ireneusz Piotrowski. - Najczęściej o tym, jak zrobić duże pieniądze. Franiewski powiedział kiedyś, że najlepiej jest porwać kogoś bogatego i wziąć okup. Tylko że on nikogo takiego nie zna. Wtedy powiedziałem, że ja znam - dodał. "Bokser" opowiedział Wojciechowi Franiewskiemu o dwóch rodzinach. Wskazał dzieci zamożnego masarza z Raciąża oraz syna Włodzimierza Olewnika - potentata w branży mięsnej. Wkrótce potem obejrzeli w telewizji program o zakładach mięsnych Olewnika. Pierwsza ofiara szybko odpadła, bo okazało się, że mieszka z rodziną. Porwanie byłoby trudne, ale Krzysztof Olewnik mieszkał sam.(...)

1) Włodzimierz Olewnik, odnosząc się do okoliczności zorganizowania imprezy poprzedzającej uprowadzenie, zeznał przed Komisją Śledczą między innymi (4.09.2009, str.10 stenogramu) ;
"(...) u Krzysztofa dom był (...) nowy, w pierwszym roku, jeszcze nie było urządzonego tzw. kącika do grillowania (...)

Skoro Krzysztof Olewnik zamieszkał w swoim domu dopiero w 2001 roku, to nie mógł zostać wytypowany na przyszłą ofiarę końcem lat 90-tych, na podstawie argumentu ; "bo mieszkał sam". Wtedy sam nie mieszkał ...

2) Podobno "pierwsza ofiara szybko odpadła, bo okazało się, że mieszka z rodziną,... porwanie byłoby trudne".
To bardzo, bardzo dziwny argument. Nie znam statystyk w tym zakresie, ale w moim przekonaniu, większość osób uprowadzonych dla okupu nie mieszka sama. Dlaczego w tym przypadku miałby to być argument decydujący ? Ostatecznie, uprowadzenie zostało poprzedzone imprezą, na której było wielu gości (w tym członkowie rodziny), z których każdy mógł zostać w domu K.Olewnika na noc. Jeżeli sprawcy (z nieznanych powodów) chcieli jakoś wykorzystać (??) argument ; "bo mieszkał sam", to powinni zrezygnować z realizacji planu uprowadzenia tej nocy.

3) W innym miejscu Piotrowski opowiada o tym, w jaki sposób było przygotowywane uprowadzenie Danuty Olewnik (to też kłamstwo, do którego wrócę innym razem). Sprawcy mieli ją "namierzać" ... ale ostatecznie zrezygnowali, obawiając się, że może mieć GPS-a wszczepionego pod skórę. No tak... ale jeżeli "pierwsza ofiara szybko odpadła, bo okazało się, że mieszka z rodziną,... porwanie byłoby trudne", to planowanie uprowadzenia Danuty Olewnik już u podstaw nie miało żadnego sensu. Ona przecież nie mieszkała sama. Po co w ogóle było ją "namierzać" ?

4) "(...)Franiewski powiedział kiedyś, że najlepiej jest porwać kogoś bogatego i wziąć okup. Tylko że on nikogo takiego nie zna(...)"
Poziom znajomości pomiędzy K.Olewnikiem i Piotrowskim był... prawie żaden. To byli ludzie z innej bajki. Co prawda obaj lubili się czasami zabawić, ale były to zabawy na zupełnie innym poziomie. K.Olewnika nie fascynowały popijawy w melinach i lanie frajerów po mordzie ... a Piotrowskiego nie było stać (pod każdym względem) na cokolwiek więcej ... co dla K.Olewnika było normą.

Franiewski (w przeciwieństwie do Piotrowskiego) nie znał nikogo bogatego ? Każdy z nas "zna" kogoś "bogatego" (chociaż "znajomość" i "bogactwo" , to pojęcia względne). Nie będę wymieniał nazwisk, bo w kontekście wyboru potencjalnej ofiary (uprowadzenie dla okupu), mogłoby to zabrzmieć nietaktownie.


Przyznanie się do zaplanowania przestępstwa, to okoliczność obciążająca. Skoro Piotrowski zdecydował się w ten sposób kłamać, to musiał doskonale znać okoliczności, w jakich doszło do zorganizowania grupy, mającej na celu uprowadzenie Krzysztofa Olewnika. Kłamiąc, chciał te okoliczności zataić. Ujawniając "prawdę", zniechęcał do poszukiwania PRAWDY. Na ogół nie szukamy tego, co już zostało uznane za odnalezione.


Może inicjatywa uprowadzenia K.Olewnika wyszła od Franiewskiego ?

Franiewski to barwna postać, o bardzo tajemniczym życiorysie. Przez niektórych podejrzewany o współpracę z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, później ze służbami demokratycznej RP (szczegółowy opis na blogu Natalii, wpis z 8 września 2008 r. - "Aż trudno uwierzyć").
W opinii niektórych osób, to on mógł zainicjować uprowadzenie Krzysztofa Olewnika, we współpracy ze swoimi mocodawcami, kierując się różnymi motywami (fantazja podsuwa zbyt wiele, żeby wszystkie wymieniać)...

Nie.

Piotrowski stara się całkowicie odciągnąć uwagę od prawdziwych okoliczności.
Gdyby tak miała wyglądać prawda, to Piotrowski chcąc ją zataić (a przecież chciał), przedstawiłby zupełnie inne opowiadanie, w którym całkowicie pominąłby Franiewskiego (np. że wpadł na ten pomysł razem z Pazikiem, przy piwie).

Ponadto, musiałaby wystąpić seria mało prawdopodobnych zdarzeń...
Mocodawcy wyznaczają Franiewskiego do uprowadzenia człowieka z Drobina. Okazuje się, że właśnie w tamtych okolicach Franiewski ma kumpla (Piotrowskiego), który w dodatku zna przyszłą ofiarę (K.Olewnika). No i Franiewski angażuje Piotrowskiego, chociaż w opisanej sytuacji nie powinno się tak zdarzyć, bo Piotrowski (jako osoba związana z lokalnym światem przestępczym) mógł być typowany przez policję jako potencjalny sprawca - czyli Franiewski decyduje się na (zbędne, nieuzasadnione) ryzyko.

No i najważniejsze, najbardziej oczywiste ; gdyby Franiewski działał z inicjatywy w/w mocodawców, to Piotrowski nie wiedziałby o tym, nie znałby okoliczności zaplanowania tej zbrodni. Skoro zna ... to nie może być to.

Nie, tego przestępstwa nie mógł zainicjować Franiewski.


W otoczeniu K.Olewnika była przynajmniej jedna osoba, która współpracowała ze sprawcami (to wynika z okoliczności całej sprawy i jest tak oczywiste, że uzasadnienie pomijam). W jaki sposób miałoby dojść do nawiązania współpracy pomiędzy osobą (osobami) z otoczenia K.Olewnika a ustalonymi już sprawcami ?

Przykładowo, Piotrowski z Franiewskim (tutaj można wstawić inne nazwiska ustalonych już sprawców, efekt będzie ten sam) wpadają na pomysł uprowadzenia K.Olewnika. Co dalej ? Udają się do osoby X (tutaj nazwisko dowolnej osoby z otoczenia K.Olewnika) i ... ni to z gruszki ni z pietruszki proponują wspólne uprowadzenie K.Olewnika ?
Jakoś trudno mi to sobie nawet wyobrazić.

Inicjatywa musiała wyjść z przeciwnej strony, z otoczenia K.Olewnika.

W treści swoich kłamstw, Piotrowski próbuje całkowicie wyeliminować istnienie tej osoby. Sugeruje, że środowisko (otoczenie) przyszłej ofiary nie miało żadnego znaczenia, a zasadniczym kryterium był majątek przyszłej ofiary.
Dlatego (fałszywie) wskazuje, że początkowo na ofiarę był typowany zupełnie inny mężczyzna. Chcąc w jakiś sposób uzasadnić rezygnację z tego wyboru, przedstawia irracjonalny argument ; "pierwsza ofiara szybko odpadła, bo okazało się, że mieszka z rodziną,... porwanie byłoby trudne".
W tych okolicznościach miał pozostać tylko K.Olewnik , bo Piotrowski nie "znał" już innej osoby "bogatej" (a Franiewski nie znał żadnej).

Oczywiście, Franiewski mógłby przeczytać "listę 100 najbogatszych Polaków" i przekonać się, że niektórych z nich "zna", wcale nie gorzej niż Piotrowski "znał" K.Olewnika. Poziom "bogactwa" tak wybranej ofiary byłby wyższy, niż majątek Olewników, co za tym idzie, wysokość okupu mogłaby być większa. Tak dokonany przez Franiewskiego wybór byłby bardziej racjonalny (co za tym idzie, wiarygodny), ale jednocześnie eliminowałby K.Olewnika w roli ofiary oraz Piotrowskiego w roli wspólnika.


O Franiewskim można mówić dużo, często rzeczy negatywnych. Jednak nie można (nie należy) oceniać go jako tępego idioty (do tego tematu jeszcze wrócę).


Piotrowski zeznał między innymi, że Franiewski znał Jacka Krupińskiego. Dla niektórych osób jest to jeden z argumentów potwierdzających podejrzenia, że to Jacek mógł brać udział w zaplanowaniu uprowadzenia K.Olewnika.
No tak...
Tylko że Piotrowski zna doskonale okoliczności zaplanowania tego przestępstwa, stara się je przecież zataić. Gdyby Jacek miał w tym jakikolwiek udział, to Piotrowski (kontynuując ochronę swojego wspólnika) musiałby zaprzeczyć tej znajomości. Zrobił inaczej, co ... działa na korzyść Jacka.

Co do samego Jacka, to moja opinia pozostaje bez zmian. Gdybym był sędzią (nie jestem), to musiałbym go uniewinnić. Mam zbyt dużo (uzasadnionych) wątpliwości. Z drugiej strony, nie poszedłbym z nim na wódkę, bo ... jakoś do końca mu nie ufam.

CDN...

Krzysztof_Bielsko
olewnika@poczta.onet.pl


Strona główna ; http://olewnika.republika.pl





mBaner.pl