Bielsko-Biała, 29 listopada 2010 r.
W ramach uzupełnienia treści
1) W dniu 26 sierpnia 2009 r. przed Komisją Śledczą zeznania złożył Leszek Cybulski, jeden z policjantów wchodzących w skład grupy Remigiusza M. (aktualnie na emeryturze). Zeznał między innymi (strona 48 stenogramu) ; "...nigdy nie została wyjaśniona kwestia wykonanego telefonu, połączenia telefonicznego około godziny pierwszej w nocy czy tam dwunasta z minutami po północy z domu Jacka Olewnika do, ze Świerczynka, do ojca. Połączenie trwało niedługo, ok. 5-6 sekund. W tym czasie nie było rejestratorów założonych, nie mieli automatycznej sekretarki państwo Olewnikowie, w mieszkaniu przebywało pięć albo sześć osób i też tej kwestii nigdy nie udało się wyjaśnić...." Świadek pomylił oczywiście imiona, nie chodzi o połączenie z domu Jacka, tylko z domu Krzysztofa.
Skąd Krzysztof miał czas, żeby wykonać to połączenie ?
2) Co do wyjaśnień sprawców, to należy do nich podchodzić z dużą rezerwą. Kłamią. Co ciekawe, ich wyjaśnienia praktycznie nie kolidują ze sobą, nie leżą w sprzeczności.
3) Natalia napisała kiedyś (dawno), że nikt tego telefonu nie odebrał. Ktoś nawet skomentował na jej blogu to zachowanie, jako "dziwne"... Ja niczego "dziwnego" nie dostrzegam. Skoro umieściła taką informację, to we własnym przekonaniu, że jest to informacja prawdziwa. Gdyby miała zamieszczać tylko informacje potwierdzone w kilku źródłach, to ... cały jej blog musiałby się zamknąć na kilku powszechnie znanych faktach. W sprawie Krzysztofa Olewnika pojawiły się dwie książki, obie napisane przez dziennikarzy śledczych (S.Latkowski i R.Socha), czyli przez ludzi zajmujących się podobnymi sprawami zawodowo. Zawierają nie mniej błędów (?) niż prywatny blog Natalii.
Czy są to błedy ?
W swojej wypowiedzi, Natalia nie przesądza sprawy połączenia telefonicznego ; tak twierdzi Włodzimierz Olewnik... No i dobrze. Teraz mamy na jej blogu dwie wersje, każdy może się przychylać bardziej do jednej lub drugiej. Wszystko jest w normie. W oparciu o materiały zgromadzone przez CBŚ oraz ustalenia poczynione przed Sądem, Natalia opisuje też okoliczności, w jakich doszło do uprowadzenia K.Olewnika. Sprawcy mieli spalić BMW Jacka i przesiąść się do innego samochodu. To jedna z bajek sprawców. Ponownie przeprowadzone czynności (w pierwszej połowie 2010r.) wykazały, że to najprawdopodobniej nie jest BMW Jacka. Nie zgadza się kolor lakieru. 4) Najważniejsze... Jeżeli Włodzimierz Olewnik twierdzi, że tamtej nocy nie odebrał telefonu, to (podobnie jak każdy) mogę dać mu wiarę ... albo nie. To kwestia indywidualnej oceny. Natomiast NIE przyjmuję w żaden sposób stanowiska W.Olewnika, z którego ma wynikać, że nikt tego telefonu nie odebrał. Skąd ta pewność ? To, że W.Olewnik ma pełne zaufanie do wszystkich osób, które spędziły tę noc w jego domu, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zgadzam się z sugestiami rodziny Olewników, że w otoczeniu K.Olewnika były dwie osoby, które przyczyniły się do uprowadzenia i śmierci K.Olewnika, ale ... w moim przekonaniu tą drugą osobą nie był Jacek. Gdyby ktoś mnie jednak przekonał, że jestem w błędzie, że jednak Jacek miał udział w tej sprawie (co nie byłoby łatwe), to musiałbym stwierdzić, że Jacek był ... trzecią osobą. To dlatego, że (odchodząc całkowicie od oceny Jacka) w tej sprawie dochodzi do kilku zdarzeń (sytuacji), które świadczą na niekorzyść osoby z otoczenia Krzysztofa Olewnika ale ... z pewnością nie jest to Jacek. Kto to jest ? Wróćmy np. do sprawy telefonu wykonanego w noc uprowadzenia. Jak wynika z billingów, to połączenie zostało zrealizowane, trwało kilka sekund. W opinii W.Olewnika, nikt tego telefonu nie odebrał. Ta OPINIA nie wynika z jego WIEDZY (spał ) ale z zaufania, którym darzy wszystkie osoby nocujące w jego domu. O ile jestem gotów taką OPINIĘ zrozumieć, to nie mogę jej bezkrytycznie zaakceptować. Włodzimierz Olewnik zaznacza, że Jacka obciążają połączenia telefoniczne ze sprawcami. Słusznie. Tylko, że Jacek zaprzecza tym kontaktom. Byłbym niekonsekwentny w swoim toku rozumowania, gdybym przyjął, że billingi dotyczące połączeń Jacka są ważnym dowodem, natomiast połączenie w noc uprowadzenia nieistotne. Moja opinia nie wynika z sympatii do Jacka. Daleko mi do tego. Ani mi on brat, ani swat. O ile rodzina Olewników twierdzi ; "oni są winni", to Jacek twierdzi ; "my jesteśmy niewinni". Obie strony podchodzą do tematu winy bądź niewinności w pakiecie ; albo obaj albo żaden. To w moim przekonaniu podstawowy błąd z obu stron.
Jak można przeczytać na stronach TVP INFO ("Minęła dwudziesta", 7.10.2010 r.);
" (...) Ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika krytykuje pracę śledczych i stawia własne hipotezy. Włodzimierz Olewnik kategorycznie zaprzecza, że w domu jego syna po imprezie z policjantami odbyła się kolejna, po której Krzysztof został uprowadzony.
Gdzieś czytałem wypowiedź Danuty Olewnik, która również poddaje pod wątpliwość możliwość kolejnej imprezy. W jej opinii, pomiędzy pierwszą imprezą a uprowadzeniem było zbyt mało czasu, żeby zorganizować kolejną. Z kolei W.Olewnik wskazuje, że na stołach wszystko było pozostawione w taki sam sposób, jak po pierwszej imprezie. Ma to świadczyć o tym, że drugiej nie było. Może są jeszcze jakieś inne argumenty ale w tej chwili sobie nie przypominam. Co do zachowań Krzysztofa Olewnika w czasie imprezy, świadkowie przed Komisją Śledczą zeznali ;
Włodzimierz Olewnik (4.09.2009r, str. 34 stenogramu)
Leszek Cybulski, jeden z policjantów wchodzących w skład grupy Remigiusza M., aktualnie na emeryturze (26.08.2009r. str.20 stenogramu) ; Pan Leszek Cybulski: (...) troszeczkę dziwne jest zachowanie samego Krzysztofa. Dlaczego dziwne zachowanie? Krzysztof miał również spożywać alkohol, był zabezpieczony kierowca, który miał rozwieźć uczestników tego spotkania.
Poseł Zbigniew Wassermann:
Pan Leszek Cybulski:
Pozostańmy na chwilę na tym etapie. Z tych zeznań wynika, że Krzysztof Olewnik zachowywał się tak... jakby "coś" jeszcze miał zaplanowane na ten wieczór. Nie pił (chociaż mógł) i był wyraźnie zadowolony z zakończenia tej imprezy (na marginesie - to "dziwne" zachowanie, miało być jednym z wielu argumentów, potwierdzających wersję samouprowadzenia). To, co naprawdę zaplanował Krzysztof, można wyczytać w dalszych zeznaniach Cybulskiego (str.21 stenogramu) ; "(...) Później, to z późniejszych czynności wiadomo, że przed północą kontaktował się z kobietą mieszkającą koło Płocka, w Górach. Do spotkania nie doszło z uwagi na to, że mąż miał wracać do domu. Ale to z późniejszych relacji.(...)
Czy mogło dojść do spotkania (albo jak ktoś woli, do "imprezy") ?
CDN...
Krzysztof_Bielsko
|