Bielsko-Biała, 29 grudnia 2010 r.
W ramach uzupełnienia treści
- z dnia 27 października b.r. ("Prawdziwy zleceniodawca") ,
- z dnia 17 listopada ("Kłamstwa Piotrowskiego (cz.1)") ,
- z dnia 29 listopada ("Kilka tematów...") ,
- z dnia 2 grudnia ("Komentarze na blogu Natalii...") ,
- z dnia 12 grudnia ("Uprowadzenie improwizowane ? ") ,
- z dnia 28 grudnia ("Kłamstwa Piotrowskiego (cz.2)") ,
SAMOUPROWADZENIE (cz.1)
Temat musiałem podzielić na dwie części, ze względu na obszerność materiału.
W tej części cytuję te fragmenty zeznań policjantów, które odnoszą się do wersji samouprowadzenia.
Dzisiaj, szerzej tych zeznań nie komentuje. Niektóre z cytowanych zeznań są obszerne, żeby każdy mógł się
przekonać, w jaki sposób zeznania niektórych osób ... ulegają płynnej zmianie.
Temat jest o tyle ważny, że w drugiej części postaram się wykazać związek pomiędzy
wykreowaną sztucznie wersją samouprowadzenia a ... Zleceniodawcą.
Cytaty dotyczą wielu świadków (14 osób), podaję kolejno ; datę przesłuchania przed Komisją Śledczą, zajmowane stanowisko (funkcję) oraz strony
stenogramu, z których został zaczerpnięty cytat...
Marek Kozanecki
/ 9 lipca 2009 - wydział kryminalny KM Płock , w grupie Remigiusza M. prowadził
czynności operacyjne /
(str.19)
Świadek Marek Kozanecki:
Były przyjęte 4 wersje, które były równolegle wyjaśniane, i żeby były jakieś, powiedzmy, zatargi,
jakieś nieporozumienia związane z tymi wersjami, nie było czegoś takiego.
(...) Ja miałem, jeżeli chodzi o moją osobę, 2 wersje. Nie będę ukrywał, jeżeli chodzi o
samouprowadzenie, bo tak jak na początku wspomniałem, były ku temu przesłanki, że coś
jest nie tak w tym uprowadzeniu, a drugie, to natury prywatnej Krzysztofa, czyli jego
kontakty z różnego rodzaju towarzystwem, jeżeli chodzi o panie, które miały też znajomych
w światku przestępczym.
(str.67)
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A czy pamięta pan, aby ktokolwiek z grupy sygnalizował, że wersja o samouprowadzeniu
jest w planach i w podejmowanych czynnościach tylko po to, żeby wprowadzić
ewentualnych sprawców w błąd?
Świadek Marek Kozanecki:
Było to spowodowane, właśnie tu jeden z panów posłów zapytał się na temat wycieków.
W związku z powyższym, ażeby osoby postronne, policjanci, którzy nie uczestniczyli
w tych czynnościach, żeby się po prostu nie dopytywali, co jest w sprawie, jak jest
w sprawie, doszliśmy do prostego wniosku, wszystkim mówić, że jest to samouprowadzenie.
Wszystkim policjantom, wszystkim osobom, które są zainteresowane, nie wiadomo
z jakiego powodu tą sprawą.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A kto wpadł na taki pomysł, pamięta pan to?
Świadek Marek Kozanecki:
Nie miałem kontaktu, panie pośle, z prokuratorem, więc nie mam wiedzy na ten temat.
Wszystkim policjantom i osobom, które rozpytywały się.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Pamięta pan, kto wpadł na taki pomysł?
Świadek Marek Kozanecki:
Nie wykluczam, że ja.(...)
/ o to, czy wersja samouprowadzenia jest wymysłem Kozaneckiego , pytany jest później Witold
Olszewski - nie potwierdza tego "faktu" /
Marian Golatowski
/ 3 września 2009 - wydział kryminalny KM Płock, członek grupy Remigiusza M., działania operacyjne /
(str.108)
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Czy pamięta pan takie sytuacje, w których kierownik grupy referowałby wersje śledcze?
Świadek Marian Golatowski:
Znaczy, wersje śledcze to my żeśmy układali wszyscy.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Pamięta je pan?
Świadek Marian Golatowski:
No, było kilka wersji. Nie, nie pamiętam, tak po kolei nie.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A czy pamięta pan taką wersję o samouprowadzeniu?
Świadek Marian Golatowski:
Tak.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Pamięta pan, kto był jej autorem?
Świadek Marian Golatowski:
Nie.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A jakie ślady - pamięta pan - wskazywały na to, że należy brać ją pod uwagę?
Świadek Marian Golatowski:
Znaczy, to jest chyba rutynowa czynność, że to jest również zakładane przy... znaczy,
przy tworzeniu planu operacyjnego w takiej sprawie.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Czyli to była rutynowa wersja, która przy tego typu sytuacjach jest sprawdzana?
Świadek Marian Golatowski:
Tak, no...
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Czy pamięta pan jakieś nadzwyczajne okoliczności związane z tą wersją o samouprowadzeniu,
takie, które...
Świadek Marian Golatowski:
Nie było nadzwyczajnych.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Nie było żadnych.
Świadek Marian Golatowski:
Znaczy, nadzwyczajnych w tym sensie, żeby akurat ją wykluczyć, ale... czy... bądź tworzyć,
ale później wyszły takie sytuacje, że mogło to być.
Kazimierz Kuchta
/ 30 czerwca 2009 , naczelnik sekcji kryminalnej KM w Płocku, wchodził w skład grupy Remigiusza M./
(str.121)
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Jedną z tych najbardziej prawdopodobnych hipotez, jaką zakładano na początku, była hipoteza
o samouprowadzeniu. Czy pamięta pan, kto w grupie najbardziej lansował tę tezę?
Świadek Kazimierz Kuchta:
Nie, ta wersja o samouprowadzeni zdaje się, że nastąpiła już po moim odejściu z grupy. Wystąpiła po
moim odejściu z grupy. To była jedna z wersji chyba przyjętych na początku, ale nikt tego, no, były
inne bardziej pilne sprawy do wykonania niż to, to dopiero później, z tego, co wiem, było realizowane.
Marek Majewski
/ 8 lipca 2009 - policjant, dochodzeniowiec z grupy Remigiusza M./
(str. 7)
Poseł Edward Wojtas (PSL):
Pierwsze moje pytanie do świadka. Chodzi mi mianowicie o to, czy pamięta pan, która
z wersji na początkowym etapie była najbardziej prawdopodobna?
Świadek Marek Majewski:
Panie pośle, o ile pamiętam, to został sporządzony plan śledztwa, który zatwierdził prokurator,
i była nie tylko lansowana jedna wersja, mam tu na myśli wersję samouprowadzenia,
która była i jest poruszana, była na równi sprawdzana wersja uprowadzenia dla
okupu. Natomiast były jeszcze inne wersje, nie wiem, czy dobrze pamiętam, dwie lub
trzy. (...)
(str. 20)
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Znaczy ja bym tu jeszcze zapytał pana o rzecz najważniejszą: Czy pan wie, czy pan nie
wie, dlaczego to nie było przedmiotem śledztwa, ustaleń, co na tej imprezie się działo,
dlaczego ona się odbyła, jak się zachowywali jej uczestnicy i jaki to mogło mieć związek
z uprowadzeniem? To jest jakby najistotniejsze. Czy na ten temat...?
Świadek Marek Majewski:
To jest bardzo istotne, ale ja na ten temat wiedzy nie mam.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
A czy pan w swoich przedsięwzięciach w tej sprawie nie uwzględniał zbadania tej sytuacji?
Świadek Marek Majewski:
Trudne pytanie. Natomiast powiem tak: to byli oficerowie wyżsi, to byli naczelnicy.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Ale to nietykalni?
Świadek Marek Majewski:
Nie, nie, nie, to nie to chciałem powiedzieć. Natomiast jeżeli taka inicjatywa miała wyjść, to ja
myślę, że powinna wyjść od kierownika grupy, ewentualnie od prokuratora jako gospodarza.
Natomiast...
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Ale pan dostał to śledztwo do prowadzenia. Pan je zarejestrował.
Świadek Marek Majewski:
Tak.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Pan miał pewną swobodę w wykonywaniu czynności, przynajmniej w tym pierwszym
etapie. I dlatego pytam: Czy pan zakładał, że trzeba to sprawdzić?
Świadek Marek Majewski:
Powiem szczerze, że tak.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Proszę?
Świadek Marek Majewski:
Powiem szczerze, że tak.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
A jeśli tak, to dlaczego pan tego nie zrobił?
Świadek Marek Majewski:
Dlaczego to nie zostało zrobione? Tak jak już powiedziałem, pewne względy chyba tutaj...
Nie wiem, może to przeważyło, panie pośle, to, że w dalszym ciągu tak jakby preferowano
w pewnym względzie tę wersję samouprowadzenia.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Kto?
Świadek Marek Majewski:
Może dlatego...
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Kto?
Świadek Marek Majewski:
...że była równocześnie...
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Ale gdyby pan był uprzejmy powiedzieć... bo proszę jak najmniej, że tak powiem, w sposób
nieokreślony. Preferowano - to znaczy kto preferował?
Świadek Marek Majewski:
No, na pewno, jeżeli taka wersja była realizowana, to wiedział o tym i kierownik...
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
My wiemy. Ale pan powiedział przed chwilą, że preferowano taką wersję. Proszę uprzejmie
odpowiedzieć: Kto ją preferował?
Świadek Marek Majewski:
Cała grupa.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Proszę?
Świadek Marek Majewski:
Cała grupa.
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Pan też?
Świadek Marek Majewski:
Ja powiem tak, że było to na tym etapie w miarę wiarygodne. (...)
Ryszard Kijanowski
/14 lipca 2009 - zastępca naczelnika wydz. dochodzeniowo-śledczego KW , był w grupie Remigiusza M./
(str.31)
Poseł Leszek Aleksandrzak (Lewica):
(...) Uczestniczył pan kilka dni w kilku spotkaniach. Czy na tych spotkaniach omawialiście
państwo, jaka jest wersja zdarzenia, która wersja będzie badana, która jest bardziej prawdopodobna lub
nie? No bo rozumiem, że na samym początku te wersje na pierwszych spotkaniach się jak gdyby
rozpatruje. Czy przypomina pan sobie taką rozmowę o wersji zdarzenia?
Świadek Ryszard Kijanowski:
Podejrzewam, że na początku żadnej wersji oprócz uprowadzenia nie było z uwagi na to, że była
analiza tego, co tam zebrano, co ustalono, zarówno ze spraw procesowych, jak i operacyjnych.
Poseł Leszek Aleksandrzak (Lewica):
Rozumiem. Czyli na początku jak gdyby wersje inne nie były brane pod uwagę.
Świadek Ryszard Kijanowski:
Nie.
// Andrzej Dziuba (ekspert wydziału kryminalnego, KG Policji ) zeznaje między innymi (obszerniejsze
fragmenty w dalszej części) ; "właśnie pan Kijanowski, kiedy przyjeżdżał, (...) też wspominał właśnie o
sprawie Krzysztofa, (...) i w zasadzie była odpowiedź, że to jednak jest samouprowadzenie" (...) //
Leszek Cybulski
/26 sierpnia 2009 - Wydział Dochodzeniowo-Śledczy KW z siedzibą w
Radomiu, wchodził w skład grupy Remigiusza M./
(str. 137)
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Proszę pana, czy i od kiedy istniały przesłanki, żeby wersję samouprowadzenia
odłożyć do lamusa?
Pan Leszek Cybulski:
Znaczy wersja samouprowadzenia to była niejedna i lansowana, tak jak się stara
wszystkim wmówić, tylko i wyłącznie lansowana. Przesłanki właściwie na tym etapie,
które my prowadziliśmy, zawsze tam cień niepewności był ze względu na pewne
zachowanie czy nawet opinię z ekspertyz krakowskich, że coś albo ktoś z członków
rodziny pracował ze sprawcami uprowadzenia, albo po fakcie uprowadzenia Krzysztof
poszedł na współpracę z uprowadzonymi.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
To tak trzeba było...
Pan Leszek Cybulski:
Ale to, mówię, precyzyjnie mogę się nie wypowiadać w tej kwestii z tego względu, że te informacje
już były, gdy sprawa była poza nami. A wersja samouprowadzenia kiedy, nie potrafię określić, kiedy
upadła. Ona praktycznie nigdy nie upadła, bo nawet, jak funkcjonariusze z CBŚ prowadzili, to ta
wersja była lansowana, że...
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Tu jest zaskakująca potrzeba, ile razy podejmować próbę przekazania okupu albo ile razy ją przyjąć,
żeby dojść do wniosku, że to jest przestępstwo. Ale to jest trudne w tej rzeczywistości.
Pan Leszek Cybulski:
No, tych wersji, no, mówię, trudno mówić o jednej wersji, bo było tych wersji
kilkanaście.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Ja rozumiem, tylko pan sam istotę rzeczy podniósł, bo pan powiedział: nawet później. Rzeczywiście
szokujące jest to, że prokurator krajowy w wypowiedzi publicznej mówi: to było samouprowadzenie,
prawda?
Pan Leszek Cybulski:
Za dużo było tych przekazów medialnych, moim zdaniem.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Dobrze.
Ale ja rzeczywiście zmierzam do czegoś innego. Ja traktuję pana jako
profesjonalistę, który ma do czynienia z tą sprawą i ma swój pogląd, i może
powiedzieć, przy czym pracowaliśmy. Pracowaliśmy przy kryminalnym przestępstwie
uprowadzenia i zamordowania człowieka czy pracowaliśmy przy zabawie z nami przy
fingowaniu sytuacji? Więc dlatego pytam: Czy jest ta uprawniona taka ocena i od
kiedy można było stanąć na stanowisku, że jednak rzecz jest poważna w tej kategorii
przestępstwa, a nie fingowania przestępstwa?
Pan Leszek Cybulski:
Znaczy ta sprawa była cały czas poważnie traktowana. Nie można powiedzieć, że
ona była w jakimkolwiek stadium bagatelizowana. Wszyscy praktycznie
funkcjonariusze, którzy byli w grupie czy nawet nie byli w grupie, jeżeli było hasło:
Olewnik, to była najważniejsza sprawa. Czy były to udolne czy mniej udolne
działania, to już jest coś wtórnego.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Ale, proszę pana, przecież my jakby nie rozważamy tu kwestii zaangażowania
funkcjonariuszy, tylko...
Pan Leszek Cybulski:
Tylko błędów.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
...ale bezcelowości pewnych działań. No to, co pytali tutaj koledzy. Jadą do
Berlina, a nie sprawdzają tego, co mają na miejscu. Odbierają telefon, że jest wątek
berliński, a nie sprawdzają, kto dzwoni i dlaczego, i jaki jest jego związek z tą
ewentualnie... z tą sprawą. Wie pan, para poszła w gwizdek w tak wielu przypadkach,
że duża część tych tomów akt, które ukradziono Policji, to był pusty przemiał. Znaczy
pusty, z zaangażowaniem robiony, z pełną profesjonalizacją, czynności operacyjne,
zatrzymania, przesłuchania. A ci są pod bokiem i łupią przestępstwa, i się śmieją, i
patrzą, co robi wtedy Policja.
Pan Leszek Cybulski:
Ale, panie przewodniczący, trudno mi się do pewnych kwestii odnieść.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Ale ja nie bez powodu to mówię, bo jest pewna struktura zarządzania. Jest
pewna... jest pewien schemat decyzyjny. Jest pewna sytuacja, która nijak się ma do
rzeczywistości. Ktoś powołuje grupę, ustanawia tę grupę, mieszając specjalności
potrzebne do sprawy. Później się okazuje, że z tej grupy zostaje tylko trzech ludzi,
którzy grają bardzo długo i grają w sposób zdumiewający. A wielu z panów, tak jak i
pan, mówi: no tak, ale ja tam byłem na chwilę, a później, a później to jest tak, że
nawet dziś jestem poza ich... od półtora roku jestem w jakiejś grupie. No, jest to...
Pan Leszek Cybulski:
No, jestem w grupie z tego...
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
...w kontekście organizacji...
Pan Leszek Cybulski:
...jeszcze pan generał, który mnie powoływał do grupy. Jeszcze ta grupa
funkcjonuje podobno w papierach.
Zastępca Przewodniczącego Zbigniew Wassermann:
Ale wróćmy do tego samouprowadzenia i tak naprawdę, wedle pana przekonania,
no, kiedy można było twardo stanąć na takim stanowisku, że to, że to jest rzeczywiście
takie przestępstwo.
Pan Leszek Cybulski:
Z chwilą wręczenia okupu, że to jednak nie jest samouprowadzenie.
Jan Mańkowski
/ 3 lipca 2009 - do wiosny 2003r. w Komendzie Miejskiej policji w Płocku, na stanowisku zastępcy komendanta/
(str.37)
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
(...) Ja chciałem się też zapytać jeszcze pana. Plan czynności operacyjno-dochodzeniowych
w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika został sporządzony, ten pierwszy plan w Płocku,
opracowany przez pana Majewskiego, Strausa i został zatwierdzony chyba nawet przez pana, jak się
nie mylę, tak?
Świadek Jan Mańkowski:
Tak, tak, bo to były służby mi podległe wtedy.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Tak, tak.
I teraz oczywiście: Krzysztof Olewnik został uprowadzony przez zorganizowaną
grupę przestępczą, został uprowadzony na zlecenie osób, którym był winien pieniądze,
został uprowadzony przez męża jednej z kobiet, z którą utrzymywał bliskie kontakty
towarzyskie, oraz upozorował swoje uprowadzenie w celu wyłudzenia pieniędzy od swojego
ojca. Chciałbym wiedzieć przede wszystkim, która z tych wersji była czy miała jakiś
priorytet, czy nie miała priorytetu, czy wszystkie były badane?
(...)
Świadek Jan Mańkowski:
Która z wersji miała priorytet? Priorytetową wersją była zorganizowana grupa przestępcza.
Niemniej jednak, kiedy pojawiały się pewne informacje ze źródeł operacyjnych... Bo
skąd też przyjęliśmy takie wersje? Była pewna wiedza operacyjna, że takie akurat a nie
inne wersje się w postępowaniu pojawiły. Dlatego też nie można bagatelizować żadnej
informacji, nawet tej najmniejszej i wszystkie należy sprawdzić. Które w pierwszej kolejności
sprawdzać? Więc uważaliśmy, że najpierw te stricte takie kryminalne, a więc
uprowadzenie dla okupu, no, bo to jest... raz, że to jest stricte kryminalne, po drugie,
jest to niebezpieczne, przynajmniej dla osoby, która przy założeniu, że została porwana.
Dlatego to był priorytet. Natomiast były sprawdzane w miarę napływu różnych informacji
wszystkie wersje.
Bogusław Pietrzyk
/18 listopada 2009 - naczelnik Wydziału Kryminalnego KW Radom, (przełożony Remigiusza M.) /
(str.16)
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Czy miał pan wiedzę na temat takich informacji dotyczących wersji samouprowadzenia?
Czy coś na ten temat panu wiadomo?
Świadek Bogusław Pietrzyk:
W pierwszej fazie, w pierwszej, znaczy, trudno nazwać to wersja, jako wersja, infor...
trudno nazwać ją informacjami. Z informacji komendantów też w pierwszej fazie wynikało,
że pewne symptomy, szczególnie tam, jeżeli chodziło chyba o nieporozumienia na
tle finansowym z tym wspólnikiem, tam coś mogło wskazywać, że taka, że taka opcja
jest możliwa i taką wersję nawet - z tego, co wiem - uwzględniono w materiałach. Tym
niemniej chcę podkreślić z całą stanowczością, ona nigdy, autentycznie nigdy... No, przyjąć,
że jest samouprowadzenie, no, to w zasadzie nie robi nic w ogóle, no, bo to jest samouprowadzenie,
prawda, no, i skupiamy się, szukamy go tylko, nie robimy nic innego.
I lansowane, i przez media, i jak się słyszy, owszem, taka wersja była, była uwzględniona.
Ale autentycznie, absolutnie nigdy nie była wiążącą, wiodącą, w ogóle decydującą
o podjętych działaniach. To jest moja opinia.
Wiesław Stach
/14 lipca 2009 r - komendant Komendy Wojewódzkiej Policji na Mazowszu od lutego 2002 r.,
(str. 55)
Poseł Paweł Olszewski (PO):
A czy pamięta pan, do jakiej wersji funkcjonariusze większą wagę i uwagę przywiązywali?
Świadek Wiesław Stach:
Panie pośle, o tym, że wersja, która była lansowana w pewnym momencie bardzo mocno,
że jest to samouprowadzenie, spotkałem się z nią dopiero gdzieś, przypuszczam, że
około, po roku czasu, kiedy zwrócili się do mnie dziennikarze z prośbą o wypowiedź na
temat uprowadzenia. I wtedy tak jakby gruntownie przepytałem nadzorującego postępowanie
pana Olszewskiego, który stwierdził, że prawdopodobnie, z dużym prawdopodobieństwem,
mamy tutaj do czynienia z samouprowadzeniem pana Olewnika. (...)
Witold Olszewski
/ 3 września 2009r. zastępca Wiesława Stacha /
(str.35)
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
(...) Czy pan przypomina sobie, jakie były główne tezy prowadzonego śledztwa, jakie hipotezy były w
tej sprawie?
Świadek Witold Olszewski:
Dokładnie sobie nie przypominam, ale tych też było kilka. Było uprowadzenie dla okupu. Było
uprowadzenie z tego względu, że rozliczenia finansowe, zaległości, uprowadzony miał tam dużo.
Było, aha, było, w pewnym momencie było również brane pod uwagę samouprowadzenie. Było: ci z
Drobina, ci miejscowi, złodziejaszki brani pod uwagę, że oni mogli to zrobić. Było to...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ale skupmy się na tych, które pan wymienił, bo nie chcę pana przepytywać na wszystkie
hipotezy.
Świadek Witold Olszewski:
W każdym bądź razie było sporo.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Która, według pana, była główną hipotezą, wokół której toczyło się śledztwo? Czy może była taka,
czy nie było takiej?
Świadek Witold Olszewski:
Porwanie dla okupu.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Według pana była główna, tak?
Świadek Witold Olszewski:
Zdecydowanie.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
I czynności funkcjonariuszy Policji jakby były głównie ukierunkowane w tej sprawie, tak?
Świadek Witold Olszewski:
Przy kierunkach takich to tak: W jednej sprawie można zrobić więcej i więcej jest materiałów, w
jednej sprawie można zrobić mniej i jest mniej materiałów, ale te sprawy rozpatrywane są wszystkie i
wszystkie staramy się rozpatrywać dokładnie i rzetelnie. To nie jest tak, że coś się pomija. Bo jak
byśmy coś pomijali, to później to może się odbić, bo w tym czasie, kiedy się prowadzi, to może to być
mało istotne, ale następne materiały jak się doda, to to staje się rzeczą istotną.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
A czy według pana oceny tą główną hipotezą nie było samouprowadzenie się Krzysztofa
Olewnika?
Świadek Witold Olszewski:
Główną?
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Tak.
Świadek Witold Olszewski:
Nie, nie, panie prokuratorze, uprowadzenie dla okupu, to według mojej wiedzy i z tym, co
rozmawiałem, to była taka bardzo zasadnicza, taka konkretna przesłanka. Tym bardziej, że coś niecoś
tam w tej sprawie z tymi sprawcami cały czas byliśmy tak o krok za nimi. Jeżeli chodzi o
uprowadzenie, też była bardzo taka też rozpatrywana, ponieważ jakoby to jest obowiązkiem rozpatrzyć
sprawę również samouprowadzenia.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Jasne. Ale ja się pytam o główne kierunki, ponieważ wymienił pan te główne hipotezy,
natomiast tu chodzi o ocenę, która z nich była tą hipotezą wiodącą i którą policjanci w szczególności
dokładnie rozpatrywali.
Świadek Witold Olszewski:
Wszystkie były ważne, bym powiedział tak. Bardzo ważna była sprawa okupu dla pieniędzy, za
szantażowanie, bo tam i o szantażowanie chodziło, o szantażowanie ojca, żeby wyciągać pieniądze, a
to się jedno z drugim wiąże. Również w pewnym momencie była rozpatrywana, i to dość tak solidnie,
sprawa samouprowadzenia, ponieważ podejrzewam, że panu posłowi o tę sprawę chodzi.
Czym to motywuję? Nie wiedzieliśmy, nie mieliśmy takiej wiedzy. W trakcie czynności wyszło, że
porwany miał duże zaległości finansowe. Budował, nie spłacał. W pewnym momencie, jak ustalono,
rodzina, bo powiem tak, żeby już nie imiennie, rodzina powiedziała: stop, więcej pieniędzy nie będzie.
W związku z powyższym to wszystko w tym czasie, kiedy mieliśmy tamtą wiedzę, było takie, to też w
miarę logiczne, że tę czynność należy rozpatrzyć.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ja rozumiem, że czynność należy rozpatrzyć, ale pan, jako osoba nadzorująca, ku jakiej
hipotezie się wtedy skłaniał?
Świadek Witold Olszewski:
W pierwszej fazie, jeszcze jak ja nie prowadziłem, to wiem, że jeżeli chodzi o to porwanie,
znaczy samouprowadzenie, było to dość mocno lansowane. Później...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Pytam się o pana konkretnie, nie chodzi mi ogólnie w tej chwili, o pana wiedzę, pana stan rzeczy, jak
pan to oceniał, nadzorując tę sprawę.
Świadek Witold Olszewski:
Porwanie dla okupu było dla mnie bardzo ważne.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Nie, nie pytam się, co było dla pana ważne, tylko jak pan oceniał te hipotezy i która według pana na
ówczesne czasy, wracamy do tego czasu, kiedy pan nadzorował, którą pan uważał wówczas za tę
hipotezę kluczową.
Świadek Witold Olszewski:
Ciężko jest, panie pośle, ciężko na tamtym etapie było wytypować już konkretną sprawę, że ta
hipoteza jest najbardziej prawdopodobna. Na pewno nie była to hipoteza o samouprowadzeniu,
bo była jedna z tych hipotez na pewno bardzo, bardzo ważna była ta hipoteza czy kierunek przyjęty
odnośnie okupów, różnego rodzaju wyłudzania pieniędzy.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ja pytam się dlatego, ponieważ świadek Wiesław Stach zeznał: I wtedy gruntownie przepytałem
nadzorującego postępowanie pana Olszewskiego, który stwierdził, że prawdopodobnie
z dużym prawdopodobieństwem mamy tutaj do czynienia z samouprowadzeniem pana Olewnika.
Świadek Witold Olszewski:
Była taka rozmowa. Pan komendant Stach rzeczywiście mówił... bo to pan komendant Stach
przyszedł i mnie powołał i w tym czasie zapoznał się z materiałami, ja dopiero wchodziłem w sprawę.
To, co mi zreferowano, to m.in., tak jak powiedziałem, w tej pierwszej fazie to była jedna z takich
ważnych tez, ta samouprowadzenia, i wtedy żeśmy przedyskutowali temat, żeby pogłębić te materiały,
i to nie wyglądało na to, i takie kierunki przyjęliśmy, że to nie tylko sama teza samouprowadzenia,
absolutnie, bo również...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Czy można powiedzieć, że po tym spotkaniu z panem Wiesławem Stachem równoległą, czy ta teza o
uprowadzeniu dla okupu również stała się w tym momencie wiodąca, czy bardziej wiodąca od tej
dotyczącej samouprowadzenia?
Świadek Witold Olszewski:
Panie pośle, pan komendant Stach przyjął obowiązki, zapoznał się ze sprawą, za jakiś czas powołał
mnie na swojego zastępcę. Rozmawialiśmy o różnych sprawach. To była moja... ja nie znałem
sprawy, ja byłem tylko, to było na samym początku, tylko byłem zorientowany, że taka sprawa jest, że
jest grupa prowadzona i od kierownika grupy coś niecoś się dowiedziałem w tej sprawie. Coś niecoś
mówię, bo...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Od kierownika grupy miał pan tę wiedzę o tym samouprowadzeniu, tak?
Świadek Witold Olszewski:
Tak, tak, bo to na początku naczelnik kryminalnego chyba był, kierownik grupy był, i ja mówiłem dla
komendanta Stacha, że jedną tam z hipotez, czy tam jednym z kierunków przyjętych działania jest to,
że może być samouprowadzenie i te właśnie takie przemawiające za tym. Ale nigdy nie stwierdziłbym
w całym postępowaniu i tutaj również przed państwem, że to była główna, jedyna, jakiś kierunek, to
absolutnie, bo to jest nielogiczne. Jest teza, ją się sprawdza, jest obowiązek sprawdzenia i wszystko.
(str.40)
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Czy świadek pamięta takie zdarzenie, jakoby wersja o samouprowadzeniu była prezentowana,
chcąc wprowadzić sprawców w błąd?
Świadek Witold Olszewski:
Nie wykluczam takiej możliwości, w tej chwili nie...
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A czy dysponuje pan jakąś wiedzą o tym, był pan informowany o tym?
Świadek Witold Olszewski:
Panie pośle, mówiąc tak, różnego rodzaju - tak żargonem policyjnym powiem - różnego
rodzaju takie zagrywki się stosuje. Nie przypominam sobie, czy akurat w tej sprawie to było robione,
trudno mi powiedzieć, bo to jest tyle czasu, że ja... mi się ten obraz rozmazuje, ale jeżeli było to
robione, to nie wykluczam takiej możliwości.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
A czy taka sytuacja jest wyjątkowa, że jest tworzona wersja śledcza dla potrzeb ewentualnego
przecieku do sprawców, żeby wierzyli, że Policja taką wersję lansuje?
Świadek Witold Olszewski:
Przepisy dopuszczają...
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Tak, ale chodzi mi o to, czy to jest częste, rzadkie działanie, wyjątkowe, rutynowe?
Świadek Witold Olszewski:
Nie, to nie jest rutynowe działanie, to jest... Przepisy dopuszczają taką możliwość, określają,
kto i kiedy może to robić. Jeżeli to było robione w tej sprawie, nie byłoby to uzasadnione.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Czyli tak jak pan wspominał o tym, że dopuszczają to przepisy, czy one wymagają, żeby
takie czynności były udokumentowane, czyli żeby dla wszystkich było jasne, że ta czynność
była rzeczywiście podjęta w innym celu niż wynikająca z normalnego prowadzenia
śledztwa?
Świadek Witold Olszewski:
Tak, jeżeli to byłoby robione rzeczywiście - to, o czym mówimy - to to jest praca operacyjna
na wysokim poziomie.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
I musiało być to udokumentowane.A czy o tym musieli być poinformowani przełożeni grupy, czy oni
mogliby decyzję sami podjąć o tym, że tego typu operację przeprowadzają?
Świadek Witold Olszewski:
Do tego trzeba by użyć rożnych środków. Z racji tego, że kierownik grupy nie jest w stanie
zlecać pewnych czynności innym podmiotom w ramach Policji, musiałby zwrócić się do
merytorycznego zastępcy, komendanta, który by tę sprawę ewentualnie zatwierdził.
Poseł Grzegorz Karpiński (PO):
Nie pamięta pan, żeby do pana się zwracali?
Świadek Witold Olszewski:
Nie, nie pamiętam, panie pośle. W mojej karierze były tego typu czynności prowadzone,
powiem więcej, był taki okres, że było tego sporo robione. Mnie się pewne rzeczy nakładają,
bo na przykład pewne czynności mnie się mylą z tą grupą tirowską, ponieważ
ci sami... część tych ludzi występowała i tu, i tu. W związku z powyższym to tyle czasu
minęło, ja mam szczere chęci, ale mówię, no, nie do końca... to jest jednak sporo czasu,
a tym bardziej, że ja ostatnio się nie interesuję już, bo nie pracuję zawodowo, w związku
z powyższym też mam inne troszeczkę takie...(...)
Latem 2004 roku sprawę przejmuje CBŚ, zostaje powołana tzw. "grupa Korsana"
Mirosław Gruszeczka
/ 25 listopada 2009 , funkcjonariusz CBS w "grupie Korsana" /
(Str16)
Poseł Edward Wojtas (PSL):
A czy w ogóle docierały wówczas do pana informacje, jaka najbardziej prawdopodobna
była wówczas lansowana wersja śledztwa?
Świadek Mirosław Gruszeczka:
Zdecydowanie samouprowadzenie. Panie pośle, z tym samouprowadzeniem to ja też,
można powiedzieć, się naciąłem, pisząc analizę, bo tak to wyglądało z materiałów wstępnych,
przynajmniej z materiałów operacyjnych, z którymi ja, krótko mówiąc, zapoznawałem
się dwa bądź góra trzy dni, i po czym pisałem analizę.
Natomiast pracując już w grupie i czytając te materiały po raz czwarty, piąty, szósty,
jednak wychwyciłem rzeczy, które za tym przemawiały, że to jednak samouprowadzenie
prawdopodobnie nie jest, niemniej na ten okres, o którym my mówimy, zdecydowanie
była mowa, że jest to samouprowadzenie.
Poseł Edward Wojtas (PSL):
To znaczy była to powszechna opinia, nie...
Świadek Mirosław Gruszeczka:
Tak, była to powszechna opinia...
Poseł Edward Wojtas (PSL):
...nie, że ktoś z członków grupy lansował szczególnie.
Świadek Mirosław Gruszeczka:
Nie, była to opinia, która również funkcjonowała w biurze.
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Chciałem się jeszcze dopytać, czy do momentu, jak pan pracował w grupie Korsana,
samouprowadzenie było wersją wiodącą?
Świadek Mirosław Gruszeczka:
Tak się mówiło.
(str.30)
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Mówił pan dzisiaj o tym, że ta wersja samouprowadzenia wynikała z tych działań Policji,
z tych działań operacyjnych. Czy podczas pobytu w tej grupie to była taka wersja
podstawowa?
Świadek Mirosław Gruszeczka:
No, niestety, chyba tak.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Przez cały czas 2004 r., tak?
Świadek Mirosław Gruszeczka:
Niestety, chyba tak. Chociażby z uwagi na to, że kierownik grupy, czyli Korsan, wielokrotnie
podkreślał, że: przywieziemy Krzyśka żywego, weźmiemy premię i na święta
będziemy mieli chociażby, chociażby, prawda, spokój. I do tego, z tym należałoby też
wiązać, no, pewne czynności... No, to na niejawnym bym prosił. (...)
Janusz Czerwiński
/10 grudnia 2009 - CBŚ, nadzorował grupę Korsana /
(str.23)
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
Bo chciałbym tutaj właśnie poruszyć kwestię lansowania tego samouprowadzenia. Nie
ma, czy nie ma pan takiego wrażenia, mimo wszystko, iż... Ja rozumiem ten pierwszy
etap śledztwa, kiedy korzystano tak naprawdę z materiałów zgromadzonych przez
pierwszą grupę policjantów z komendy mazowieckiej, którzy prowadzili to śledztwo.
Tam mogło z nich wynikać, oni jasno lansowali tezę o samouprowadzeniu, ale zaskakujące
jest dla mnie to, iż później, praktycznie przez rok czasu od chwili przejęcia śledztwa
przez Centralne Biuro Śledcze, ta teza nadal była uporczywie, uporczywie... ona była
dominującą, i to zdecydowanie. Jeżeli spojrzeć... Jestem, niedawno jestem członkiem
tej komisji, jestem jak gdyby na świeżo po analizie akt sprawy, i wyraźnie widać, że
czynności podejmowane w stosunku do tej tezy o samouprowadzeniu zdecydowanie dominują
nad tym wątkiem samym kryminalnym, czyli uprowadzenia przez sprawców,
którzy zresztą potem zostali znalezieni.
Czy nie ma pan takiego wrażenia, że tak naprawdę stracono rok czasu na lansowanie
tej tezy o samouprowadzeniu, wykonaniu, często dziesiątków, czynności, natomiast
znacznie, podkreślam: w znacznie mniejszym stopniu koncentrowano się na tym wątku
kryminalnym?
Świadek Janusz Czerwiński:
Panie pośle, kiedy mamy do czynienia z zagadką kryminalną, sprawą nierozwiązaną,
staramy się weryfikować w sposoby obiektywne wszystko, co mamy. Jeżeli ocena komisji
jest taka, że była w okresie pierwszego roku forsowana wersja samouprowadzenia,
widocznie w tym okresie najwięcej informacji, czy to potwierdzonych, czy niepotwierdzonych,
było takich, które wskazywały na ten kierunek działań.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
No ale sama nawet kwestia tej analizy sporządzonej przez analityka, który miał wyraźne
sugestie, że ma sporządzić w kontekście samouprowadzenia, a na podstawie później
tych samych materiałów, które miał, to było już chyba po tym spotk... po tej...
Jeden z posłów:
Po decyzji.
Poseł Mariusz Kamiński (PiS):
...decyzji prokuratora Wasilewskiego, że ma być wątek kryminalny przede wszystkim
badany, a nie samouprowadzenie, na podstawie tych samych materiałów sporządza analizę,
która tak naprawdę wskazuje bezpośrednich sprawców. No, czyli nie stracono jednak
tego roku. Czy pan, z punktu widzenia osoby, która koordynowała, nadzorowała te
prace, tak nie odczuwa? Czy uważa pan, że akurat tak powinno się to śledztwo toczyć?
Świadek Janusz Czerwiński:
Policjanci powinni weryfikować wszystkie - jeszcze raz powtarzam: wszystkie - materiały.
Trudno w sytuacji, kiedy sprawa jest... Ta sprawa była szczególną sprawą. Nie
wiedzieliśmy zupełnie, jaki był jej przebieg. Wszyscy naprawdę mieliśmy nadzieję, że
Krzysztof żyje. Trudno było przyjąć taki kierunek działań, który pozwoli nam w ciągu
miesiąca rozwiązać i uwolnić Krzysztofa. Jeżeli było polecenie analizy, jeżeli było polecenie
wykonania analizy w kierunku wątku... zweryfikowania wątku samouprowadzenia,
to właśnie być może po to, żeby zweryfikować, czy to się trzyma kupy, czy nie. Tak
to w tej chwili odbieram.
Janusz Gołębiewski
/10 grudnia 2009 - Dyrektor CBŚ /
(str.5)
Świadek Janusz Gołębiewski:
Po raz pierwszy o sprawie uprowadzenia, sygnalnie, dowiedziałem się - nie pamiętam
dokładnie - albo był to koniec 2001 roku, albo początek 2002. Po prostu nie potrafię tego
określić czasowo, ale to był - lub przełom. Wyglądało to w ten sposób, że ja wówczas pracowałem
w Komendzie Stołecznej, byłem naczelnikiem Wydziału ds. Terroru Kryminalnego
i któregoś dnia przyjechali do nas policjanci z Radomia. Nie pamiętam okoliczności.
Oni mieli wykonywać jakieś czynności w Warszawie. Przyjechał również Remigiusz Minda.
Spotkanie trwało może kilka minut dosłownie, bo ani ja, ani on nie mieliśmy czasu,
ale to było na zasadzie grzecznościowej wymiany informacji. Każdy się interesuje, co ktoś
inny robi. I wówczas dowiedziałem się, że mają w trakcie uprowadzenie. Padło wówczas
nazwisko. Teraz to wiem, że Olewnik, wówczas mi to nic nie mówiło kompletnie. I że to
uprowadzenie jest ciężkie, że to jest znany biznesmen i wówczas była sytuacja taka, że
- to znaczy padły takie słowa - najprawdopodobniej zostało to sfingowane dlatego, że od
jakiegoś czasu policjanci znajdują się w Warszawie - mam na myśli policjantów z Radomia,
tak to wtedy zrozumiałem, być może byli z Płocka, nie wiem - i sprawdzają hotele
w Warszawie, ponieważ mają taką informację, że uprowadzony był widziany w hotelach.
W zasadzie to była cała rozmowa na temat tej sprawy.
(str. 23)
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Ja najpierw tak: chciałbym wrócić do spotkania z panem Remigiuszem Mindą, tym początkowym
na przełomie roku. Interesuje mnie właśnie jego - bo rozumiem, że przekazywaliście
sobie jakąś taką ocenę, tak pan powiedział...
Świadek Janusz Gołębiewski:
To znaczy to było... generalnie to była wymiana grzecznościowa tylko że policyjna.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Policyjna, rozumiem. Co słychać? Mówię, że zajmuję się sprawą porwania biznesmena...
Świadek Janusz Gołębiewski:
Tak.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
...i co on właśnie powiedział mnie interesuje, jeżeli pan bardziej szczegółowo mógłby powiedzieć.
Przypomnieć sobie relację, co Minda wówczas panu powiedział? Że ma sprawę jakąś dziwną, trudną,
porwania i...
Świadek Janusz Gołębiewski:
Tak, to było krótkie spotkanie. Ani on, ani ja nie mieliśmy czasu na to. Wyglądało to
w ten sposób: mówię, mnie się to nie przyśniło, wobec tego ja mówię to, co...
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Jasne.
Świadek Janusz Gołębiewski:
Kwestia była taka, że mają uprowadzenie, a wcześniej mieli uprowadzenie bardzo poważne,
jakiś czas temu, nie wiem może rok, może pół roku wcześniej, które udało im
się zakończyć sukcesem. Wtedy nie wiem czy ja powiedziałem, ty masz uprowadzenie,
a my mamy na okrągło i nie robimy z tego problemu, ale mówił, że to jest takie paskudne
uprowadzenie, że uprowadził się facet sam i to taka bogata rodzina i teraz nic... - to
było w takim kontekście - nic innego chłopaki nie robią tylko jeżdżą w Warszawie po
hotelach, bo mamy informację, że był widziany w hotelu. No to, jak taka sprawa, to
winszuję. Jeżeli to jest tego typu sprawa. Ja zapamiętałem to i pomyślałem sobie wtedy,
że to dobrze, że to na mnie nie trafiło. Sprawa samouprowadzenia. I dodał jeszcze, że
sprawa jest o tyle paskudna, że - nie chciałbym tutaj zrobić przekłamania - sens tego
był taki, znaczy ja tak to odebrałem, że w sprawie występują politycy, ale odebrałem to
w ten sposób, że sprawą interesują się politycy, a jak się interesują politycy, to jest po
prostu w slangu policyjnym ciśnienie i wtedy pracuje się mniej komfortowo. I to tyle, co
na ten temat wówczas wiedziałem. (...)
Andrzej Dziuba
/15 grudnia 2009 - ekspert wydziału kryminalnego, KG Policji/
(str 6)
Świadek Andrzej Dziuba:
Po zaistnieniu przestępstwa, czyli tj. 26-27 października, na pewno wpłynął telegram
z Komendy chyba w Radomiu, informujący o porwaniu Krzysztofa. Dokumentacja tego
typu trafia do dyżurnego Komendy Głównej Policji, następnie do komendanta, który zapoznaje
się. Po dekretacjach przez dyrektora biura, do naczelnika, mojego przełożonego
i do mnie. Problematyką uprowadzeń dla okupu zajmuję się od 1992 r., bo w tym roku
właśnie drgnęła statystyka, jeżeli chodzi o wzrost liczby porwań, i od tego roku sukcesywnie
ta kategoria przestępstw była monitorowana. Ten telegram został wpięty do
teczki branżowej pod hasłem "Uprowadzenia osób dla okupu", tak jak i wiele podobnych
telegramów z uprowadzeń. Mnie się wydaje, że w pierwszych miesiącach po porwaniu
Krzysztofa nie było jakiś konkretnych poleceń ze strony przełożonych. Naczelnik wydziału,
tak jak i dyrektor, partnerami może do rozmów dla nich są naczelnicy w komendach
wojewódzkich. Do mnie docierała wiedza od moich przełożonych, czyli od zastępcy
naczelnika wydziału kryminalnego Jerzego Młynkiewicza, od naczelnika wydziału kryminalnego
pana Romana Janowskiego, że mamy do czynienia z samouprowadzeniem.
Tę wiedzę pewnie czerpali, prawda, z rozmów tam z naczelnikami w Radomiu, czy też
w Płocku, także ja nie otrzymywałem żadnych poleceń, żeby wyjeżdżać, nadzorować itd.
Tym bardziej że można powiedzieć, że były dwa rozpracowania, kryptonim "Krzysiek".
Pierwsze rozpracowanie zostało wszczęte przez Komendę w Płocku. Drugie rozpracowanie
zostało wszczęte 17 grudnia 2002 r. I teraz taki szczególik dotyczący przepisów
resortowych. Zarządzenie 039 o, mówiąc krótko, o pracy operacyjnej, nakazuje w przypadku,
kiedy rozpracowanie operacyjne jest wszczęte przez komendę wojewódzką, przesłać
egzemplarz nr 2 decyzji o wszczęciu rozpracowania do biura kryminalnego. Także
w momencie wszczęcia rozpracowania w Płocku, my, jako wydział kryminalny, biuro
nie dostaliśmy odpisu, ponieważ przepisy nie nakazują. Płock wszczął i prowadził. Ja
tu posłużę się ściągaweczką, do dnia 6 sierpnia 2002 r. w zasadzie tylko utrzymywałem
kontakt telefoniczny z wydziałem kryminalnym w Radomiu z panem Mindą na przykład,
żeby telefonicznie w skrócie dowiedzieć się, co się dzieje, ale oczywiście łączność
policyjna nie zapewnia poufności rozmów, w związku z tym to były takie ogólne.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
A można powiedzieć ogólnie, jaka była treść tej rozmowy?
Świadek Andrzej Dziuba:
Czy coś w sprawie..., jakaś nadzieja, prawda, itd., ale cały czas była ta wersja samouprowadzenia.
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
To od pana Mindy pan słyszał, wtedy?
Świadek Andrzej Dziuba:
Tak, tak, między innymi od pana Mindy. Natomiast również słyszałem od pana Ryszarda
Kijanowskiego. Pan Kijanowski często przyjeżdżał do komendy, do biura, był szefem
grupy TIR-owskiej, siedział w pokoju razem z Mirosławem Gruszeczką, który działał
i właśnie pan Kijanowski, kiedy przyjeżdżał, udawał się na rozmowę z panem Jerzym
Nęckim, jako dyrektorem. Na jaki temat, to nie wiem, ale też wspominał właśnie o sprawie
Krzysztofa, tym bardziej że może ja się tą sprawą interesowałem i w zasadzie była
odpowiedź, że to jednak jest samouprowadzenie. (...)
CDN...
Krzysztof_Bielsko
olewnika@poczta.onet.pl
|