Bielsko-Biała, 16 stycznia 2011 r.
W ramach uzupełnienia treści
SAMOUPROWADZENIE (cz.2) CD... W dniu 11 listopada 2001 r. Kazimierz Kuchta sporządza notatkę, z której wynika, że związek z uprowadzeniem mógł mieć Robert Pazikowski, pseudonim "Pedro". W innej notatce (Więckiewicza z 9 listopada 2001 r.), również zostaje wskazane, że sprawcą uprowadzenia może być Robert Pazik. W dniu 14 listopada Pazik zostaje przesłuchany przez Marka Majewskiego. Przesłuchanie jest o tyle ... dziwne (?), że Majewski wykonując to polecenie nie wie, dlaczego ma przesłuchiwać właśnie Pazika (o notatce Kuchty z 11 listopada dowiaduje się znacznie później, z doniesień medialnych !). Przesłuchanie Pazika w charakterze świadka, oczywiście nie wnosi niczego do sprawy. Protokół przesłuchania zostaje wpięty do akt, a świadek wraca do domu. Temat ewentualnego związku Pazika z uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika zostaje uznany za zamknięty... W jaki sposób Marek Majewski (8 lipca 2009, policjant z grupy Remigiusza M. )ocenia całą tę sytuację z perspektywy czasu ?
(str.27)
Świadek Marek Majewski:
(str.28)
Świadek Marek Majewski:
Co do opisanych wyżej okoliczności przesłuchania Pazika, pytany jest również Witold
Olszewski ( 3 września 2009, z-ca komendanta KW Policji).
(str.75)
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Zostaje poruszony także temat anonimu ze stycznia 2003 r. , w którym Pazik i Piotrowski
zostają wskazani jako sprawcy...
(str.55)
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Świadek Witold Olszewski:
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Świadek Witold Olszewski:
W czerwcu 2004 roku, grupa Remigiusza M. dokonuje przeszukań u Kościuka,
Franiewskiego i Skwarskiego. Zeznaje w tej sprawie Wiesław Stach (14 lipca 2009r.
komendant KW Policji - Mazowsze)
(str. 84)
Świadek Wiesław Stach:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Wiesław Stach:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Wiesław Stach:
Na tę samą okoliczność jest przesłuchiwany jeden z policjantów, który dokonywał tych
czynności, Marian Golatowski (3 września 2009r. , policjant z grupy Remigiusza M.);
(str. 117)
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
(...)
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
(...)
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
(...)
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
Świadek Marian Golatowski:
(...)
Poseł Zbigniew Wassermann (PiS):
Świadek Marian Golatowski:
Pominąłem obszerne fragmenty zmierzające do ustalenia okoliczności dokonania tych
przeszukań, które nie wniosły absolutnie niczego, bo zakończyły się odpowiedziami ; "nie
pamiętam, no, dokładnie nie pamiętam ... no, nie wiem, jak jest w dokumentacji.. no to mówię: nie
pamiętam właśnie... nie przypominam sobie, nie pamiętam... nie kojarzę, nie pamiętam takiej
sytuacji... itp.
Co policjanci jeszcze robili, a czego zaniechali ?
Przewodniczący poseł Marek Biernacki (PO):
(...) Później kolejna kaseta, kaseta znaleziona, kaseta na stacji paliw, gdzie też prawdopodobnie został
zarejestrowany samochód, być mógł zarejestrowany samochodów porywaczy i ta kaseta zostaje
włączona w materiał operacyjny, nie zostaje włączona w ogóle w procesowy, chyba nawet nie
wiadomo, czy była przeglądana. Była przeglądana na zwykłym chyba, próby przeglądania na
zwykłym magnetowidzie, a to było podklatkowe, ale to już bez takich szczegółów, bo nie o to też
chodzi.
I później olejne notatki służbowe od 8 listopada. Pierwsza notatka, że pan Olewnik ukrywa
się w Siemianowicach koło Iławy. Później, że współpracuje z "Rympałkiem" i ma długi
w stosunku do "Rympałka" i do gangu "Oczki" - 2 mln zł. Kolejna - Ożarów Mazurkas.
To się wszystko w krótkim czasie dzieje. Łódź - hotel Ajax albo Axel. Później widziany
jest w hotelu Marriott. Później Szklarska Poręba w hotelu Perła. Później na Łysej Polanie.
Później przekracza granicę. Ja tylko z tego pierwszego okresu. I później jest pan
Olewnik, widziany jest w restauracji Baszta ul. Puławska w Warszawie.
(...) I co jest ciekawe? Te informacje, o których mówiłem w ostatniej kolejności, te
informacje, notatki służbowe, jakby powiedział pan poseł Dera, są sprawdzane. Tamte
notatki, natomiast te wszystkie informacje, które mówiłem na samym początku, no tak
jak np. ta sprawa w Auchan, jest odłożona na kilka lat.
SKUTKI TEORII SAMOUPROWADZENIA
W poprzedniej części cytowałem fragmenty zeznań, w których policjanci odnosili się do
wersji samouprowadzenia. Wielu z tych świadków zaprzeczało (niektórzy "szli w zaparte"),
że właśnie ta wersja zdecydowanie dominowała.
Przyczyny takiego zachowania najlepiej wyjaśnia (również zaprzeczający wersji
samouprowadzenia), cytowany w poprzedniej części Bogusław Pietrzyk ;
(...)... No, przyjąć, że jest samouprowadzenie, no, to w zasadzie nie robi nic w ogóle, no, bo to
jest samouprowadzenie, prawda, no, i skupiamy się, szukamy go tylko, nie robimy nic innego
(...)
Rozumiejąc w ten sposób skutki przyjęcia wersji samouprowadzenia, nie sposób przyznać się,
że właśnie tę wersję uważało się za najbardziej prawdopodobną. Odnosząc się jednak do
praktycznych działań Policji, chcąc je określić w kilku słowach, to fragment tego samego
cytatu doskonale charakteryzuje te działania ; "(...) w zasadzie nie robi nic w ogóle.. szukamy go
tylko, nie robimy nic innego".
Tak właśnie było. Policja angażowała się intensywnie we wszystkie działania, które miały na
celu ustalenie miejsca, w którym ukrywa się Krzysztof Olewnik. Pozostałe działania, mogące
pomóc w ustaleniu sprawców uprowadzenia, jeżeli były w ogóle wykonywane, to bez
przekonania. No, ale trudno było poszukiwać uprowadzonego, skoro nie dawało się wiary w
uprowadzenie.
Ten tok rozumowania (chociaż w nieco innym kontekście) potwierdza Witold Olszewski,
który wskazuje, że nie tyle istotna jest wielokrotność informacji, co ich wiarygodność...
(str 75)
Świadek Witold Olszewski:
Słusznie.
Podobnie było w sprawie anonimu, wskazującego Pazika i Piotrowskiego, jako osoby
zamieszane w uprowadzenie. Skoro funkcjonowała wersja samouprowadzenia, to nikt nie
mógł dawać wiary w to (a wynikało to z treści anonimu), że życiu K.Olewnika grozi
jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Tym bardziej mało prawdopodobna wydawała się pomoc
Pazika i Piotrowskiego w samouprowadzeniu. Ponadto ... Pazik przecież był już wcześniej
"sprawdzany"...
Przeszukanie w domu Kościuka, Franiewskiego i Skwarskiego nie trwało długo, bo przecież
... Krzysztof Olewnik, to nie igła. Gdyby ukrywał się pod którymś z tych adresów, zostałby z
pewnością odnaleziony i zatrzymany... Jak zeznaje Golatowski, wyjaśniając cel przeszukania
; "(...)Jak zwykle, przede wszystkim chodziło o osobę Krzyśka Olewnika...(...)"
Policjanci na wiele pytań nie mogą dzisiaj odpowiedzieć, tłumacząc brak odpowiedzi w różny
sposób. To nie dziwi. Chcąc wyjaśnić swoją bierność w pewnych tematach i aktywność w
pozostałych, musieliby ciągle wyjaśniać swoje zachowania w oparciu o podstawowe
założenie ; sprawa Krzysztofa Olewnika była traktowana w kategorii samouprowadzenia od
samego początku, do czasu ... ujawnienia miejsca ukrycia zwłok K.Olewnika.
Przesadzam ?
W poprzedniej części cytowałem zeznania Marka Majewskiego, który zaniechanie
sprawdzania uczestników feralnej imprezy tłumaczy "(...) Tak jak już powiedziałem, pewne
względy chyba tutaj... Nie wiem, może to przeważyło, panie pośle, to, że w dalszym ciągu tak
jakby preferowano w pewnym względzie tę wersję samouprowadzenia."
Skoro nie interesowano się uczestnikami imprezy, bo preferowano samouprowadzenie, to
wersja samouprowadzenia musiała dominować od samego początku.
Nie zaniechano tej wersji wraz z przekazaniem okupu (jak sugerują to niektórzy policjanci).
Do czasu ujawnienia miejsca ukrycia zwłok, skłaniano się raczej do wersji, w której
zatrzymani sprawcy (Kościuk i Franiewski) są pomocnikami Krzysztofa Olewnika.
(10 grudnia 2009 , str.22)
Jednym z efektów wykreowania wersji samouprowadzenia, była niechęć przejęcia tej sprawy przez
CBŚ. Kiedy Janusz Gołębiewski (dyrektor CBŚ) przed Komisją opisuje swoją rozmowę z
Remigiuszem M. (obszerne fragmenty w poprzedniej części), stwierdza ; (...) Ja zapamiętałem to i
pomyślałem sobie wtedy, że to dobrze, że to na mnie nie trafiło. Sprawa
samouprowadzenia.(...)
Potwierdza to wprost, w innej części swoich zeznań...
(str. 10)
Świadek Janusz Gołębiewski:
DEZINFORMACJA
Pewne okoliczności uprowadzenia (w tym dowody odnalezione na miejscu zdarzenia) mogły
wzbudzać podejrzenia, że to samouprowadzenie. Z perspektywy czasu można (a nawet
należy) przypuszczać, że to efekt celowego działania sprawców.
Równie ważne były informacje spływające do Policji od osobowych źródeł informacji.
Dzisiaj można powiedzieć, że to również nie był przypadek. Nie jest to tylko moja opinia...
(STR. 55)
Świadek Wiesław Stach:
Poseł Paweł Olszewski (PO):
Świadek Wiesław Stach:
(str. 62)
Podobnego zdania jest Marek Kozanecki (9 lipca 2009, policjant z grupy Remigiusza M.)
(str. 53)
Świadek Marek Kozanecki:
Mogłoby się wydawać, że ustalenie OZI będących przyczyną wykreowania wersji
samouprowadzenia jest łatwe, wystarczy odnieść się do notatek albo wiedzy tych policjantów,
którzy te notatki sporządzali. Nic bardziej błędnego.
(30 czerwca 2009r, str.116)
Świadek Kazimierz Kuchta:
Nieco odmiennego zdania jest Janusz Czerwiński (10 grudnia 2009r, CBŚ)
(str.14)
Świadek Janusz Czerwiński:
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Świadek Janusz Czerwiński:
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Świadek Janusz Czerwiński:
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Świadek Janusz Czerwiński:
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Świadek Janusz Czerwiński:
Poseł Andrzej Mikołaj Dera (PiS):
Świadek Janusz Czerwiński:
Bez względu na wyrażane opinie, fakty są takie, że w notatkach nie ma wskazanych źródeł,
natomiast policjanci pytani w tej sprawie zasłaniają się upływem czasu, nie pamiętają.
WNIOSKI
Odnosząc się do tematu samouprowadzenia (w tej oraz poprzedniej części), mój cel jest bardzo
ograniczony. Chcę jedynie wyjaśnić (uzasadnić) własne przekonanie, co do pewnych, ogólnych
okoliczności tej sprawy.
1) W grupie Remigiusza M. dominowała wersja samouprowadzenia do tego stopnia, że inne
wersje istniały tylko na papierze.
Oczywiście, w sprawie pojawiają się notatki sporządzane przez policjantów, którzy wskazują, że
K.Olewnik mógł zostać uprowadzony przez określone osoby (np. notatki Kuchty). To może
wskazywać, że wśród niektórych policjantów rodziły się jakieś tam wątpliwości, nie były wykluczane
inne wersje...
(str. 8)
Po zapoznaniu się ze stenogramami przesłuchań w tej sprawie, nie podzielam tej opinii. Być może,
Remigiusz M. (ogólne, jako policjant) wykazywał się skutecznością itd. Tego nie mam zamiaru
podważać. Jednak jako kierownik tej grupy, Remigiusz M. obnażył swoją najgorszą cechę ; brak
umiejętności kierowania grupą.
Remigiusz M. sprawił, że podwładna mu "grupa" ludzi, w praktyce stanowiła określoną ilość
działających indywidualnie, podwładnych mu jednostek, działających w sposób pozbawiony
koordynacji.
Apodyktyczny przełożony (tutaj się zgadzam, Remigiusz M. taki jest ) może sprawdzić się w
kierowaniu np. grupą ... żołnierzy, od których wymaga się myślenia tylko w zakresie niezbędnym do
wykonania wydanego rozkazu, a każde dodatkowe myślenie (w tym - pytanie o zasadność działań)
leżące w sprzeczności z myślą przełożonego (albo wychodzące poza jego zakres), jest uznawane za
próbę poderwania jego autorytetu.
Za doskonały przykład funkcjonowania "grupy", może posłużyć opisana wcześniej notatka Kuchty,
typująca Pazika. Kuchta nie wiedział, czy ta notatka została w jakiś sposób wykorzystana, czy też nie.
Notatka trafiła do Remigiusza M., który wydał Markowi Majewskiemu polecenie przesłuchania
Pazika. Z kolei Majewski nie wiedział o notatce Kuchty (tym bardziej o podstawach tego typowania).
Dlatego przesłuchał Pazika w taki sposób, jak przesłuchiwał dziesiątki innych świadków. Notatka
Kuchty nie miała żadnego wpływu na przebieg przesłuchania Pazika. Tak właśnie funkcjonowały
poszczególne jednostki w ramach "grupy" kierowanej przez Remigiusza M.
Oczywiście, po przejęciu sprawy przez CBŚ, teoria samouprowadzenia nie upadła. Do podstawowego
błędu doszło na etapie przekazywania sprawy, bo to Remigiusz M. referował działania "grupy", a
przejmujący sprawę nie podeszli do tego faktu z należytym dystansem. Skoro cała grupa działała w
oparciu o teorię samouprowadzenia, to trudno, żeby w inny sposób ją przekazała.
Być może wrócę kiedyś do tematu funkcjonowania "grupy" Remigiusza M. , (w jakimś
podsumowaniu) oraz pochwał, którymi obsypują go przełożeni do dnia dzisiejszego ... nie potrafiąc
praktycznie uzasadnić swoich poglądów.
Dokonując oceny jakiegoś działania (albo zaniechania działań) w czasie funkcjonowania grupy
Remigiusza M. , należy ciągle pamiętać o tym, że "grupa" działała w (błędnym) przekonaniu, iż ma do
czynienia z samouprowadzeniem.
Przykładowo, wracając do fragmentu zeznań Leszka Cybulskiego, który odnosząc się do zdarzeń
w noc uprowadzenia stwierdza (str.21 stenogramu) ; "(...) Później, to z późniejszych
czynności wiadomo, że przed północą kontaktował się z kobietą mieszkającą koło Płocka, w
Górach. Do spotkania nie doszło z uwagi na to, że mąż miał wracać do domu. Ale to z
późniejszych relacji.(...)
Doszło do tego spotkania, czy też nie ?
2) Wprowadzenie w działania Policji teorii samouprowadzenia, było efektem świadomego działania
(dezinformacji) sprawców.
Okoliczności uprowadzenia Krzysztofa Olewnika oraz niektóre dowody zabezpieczone na miejscu
przestępstwa wyraźnie sugerowały, że to może być samouprowadzenie. W tym kierunku myślenia
policjanci zostali utwierdzeni poprzez błędne informacje przekazywane przez OZI. Tych informacji
było zbyt wiele, żeby traktować je w kategorii błędów, przypadków itp.
Osoba, która w taki sposób zaplanowała uprowadzenie i zabójstwo, musiała doskonale znać zasady
pracy dochodzeniowo - śledczej. Wiedziała, w jaki sposób będą interpretowane ślady, zdarzenia oraz
napływające informacje. Musiała charakteryzować się umiejętnością koordynowania działań
dezinformacyjnych, bo informacje spływające z różnych źródeł zaczęły na pewnym etapie wskazywać
(wydawałoby się, w sposób niezależny), że Krzysztof wyjechał z Polski.
To mógł być np. funkcjonariusz ABW ... doświadczony prokurator ... albo ktoś pracujący dla wojska.
Wspominam o tym tylko dlatego, żeby nie spotkać się z uwagą, że nie tylko w Policji pracują osoby
znające metody pracy dochodzeniowo-śledczej, zasad zbierania informacji, dezinformacji itd.
Kiedy Danuta i Włodzimierz Olewnikowie spotykają się z generałem Rapackim w Wilnie, proszą o
przejęcie sprawy przez CBŚ. Po wysłuchaniu argumentów generał wykonuje telefon, co W.Olewnik
relacjonuje tak (20 listopada 2009, str. 29) ;
"(...) wykręcił numer i mówi: Słuchaj, Gieniu, odszukali mnie państwo Olewnicy,
ta sprawa coś śmierdzi, mnie się wydaje, że tam palce maczają nasi chłopcy. (...)"
W tym konkretnym przypadku, to musiał być policjant. Doświadczony, pracujący wiele lat w pionie
kryminalnym (zajmujący się zabójstwami, rozbojami itp. , czyli jak to się mówi w środowisku ;
"kategorie po jedynce"). Bardzo sprytny ... chociaż może przez niektórych kolegów uznawany za
przygłupa, to wśród innych z pewnością ma opinię dobrego gliny.
W dalszej części, odnosząc się do tej osoby, będę używał określenia "Policjant".
Zleceniodawca oraz Policjant, to musiały być dwie różne osoby. Nie istnieje jedna osoba, która
mogłaby posiadać cechy charakteryzujące te dwie osoby.
Tutaj sprawa wydaje się być prosta. Teoria samouprowadzenia była "klinem" pomiędzy rodziną
Olewników i Policją. Wzbudzała podejrzliwość, działającą w dwóch kierunkach. Sprzyjała zerwaniu
współpracy. Jednak przewidywania sprawców sprawdziły się tylko połowicznie. Olewnikowie zamiast
zerwać współpracę z Policją i przekazać okup (co byłoby po myśli sprawców), zerwali współpracę z
Remigiuszem M. i domagali się kontynuacji poszukiwań Krzysztofa przez innych policjantów.
Nigdy nie odpuścili, czego sprawcy nie przewidzieli...
Celem Zleceniodawcy było uprowadzenie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika przez grupę
Franiewskiego. Zleceniodawca nie mógł odnieść żadnej korzyści z okupu, który został
przekazany w związku z uprowadzeniem Krzysztofa. Tych pieniędzy było stosunkowo
niewiele, żeby podzielić nimi wszystkie osoby zaangażowane w uprowadzenie i jeszcze "coś"
z tego miało pozostać dla Zleceniodawcy (nie mówiąc już o Policjancie)
Jedyna korzyść dla Zleceniodawcy, która mogła wynikać z uprowadzenia (poprzedzającego
zabójstwo), to przeświadczenie wszystkich, że ... Krzysztof Olewnik żyje.
Nawet po zamordowaniu Krzysztofa, sprawcy dbają o to, żeby w takim przeświadczeniu
utrzymać jego rodzinę. W tym celu odtwarzają wcześniej nagrany głos Krzysztofa, w którym
informują, że na powrót syna będą musieli czekać dwa lata. Więc czekali, wierząc, że
Krzysztof wróci, że żyje.
To (prawie) perfekcyjne zabójstwo.
Należałoby wrócić do jesieni 2001 roku, kiedy to doszło do uprowadzenia Krzysztofa. W
tamtych realiach przyjąć, że w sobotę rano, w domu Krzysztofa zostaje odnalezione jego
ciało. Nie ma żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z zabójstwem.
W takich okolicznościach należałoby wytypować osoby, które w tym morderstwie mogły
mieć jakiś interes. W pierwszej kolejności należałoby wziąć pod uwagę najbardziej "ludzkie"
instynkty ; zazdrość, zawiść, chciwość, zemstę... czyli motywy standardowo sprawdzane w
podobnych sytuacjach.
Nie sądzę, żeby taka lista była długa ale z pewnością pojawi się na niej Zleceniodawca, który
w ramach teorii uprowadzenia i samouprowadzenia pozostawał poza zakresem podejrzeń,
natomiast w ramach podejrzeń o zabójstwo należałby do głównych podejrzanych od samego
początku.
W następnej publikacji odniosę się do zeznań Wojciecha Kęsickiego. Myślę, że czytając jego
zaznania również "między wierszami", można (między innymi) w pewnym stopniu
sprecyzować motywy, które inspirowały Zleceniodawcę.
CDN...
Krzysztof_Bielsko
|