Bielsko-Biała, 18 listopada 2012 r.
W ramach uzupełnienia treści ;
- z dnia 27 października 2010 r. Prawdziwy zleceniodawca
- z dnia 17 listopada 2010 r. Kłamstwa Piotrowskiego (cz.1) - z dnia 29 listopada 2010 r. Kilka tematów... - z dnia 2 grudnia 2010 r. Komentarze na blogu Natalii...
- z dnia 12 grudnia 2010 r. Uprowadzenie improwizowane ?
- z dnia 28 grudnia 2010 r. Kłamstwa Piotrowskiego (cz.2) - z dnia 29 grudnia 2010 r. Samouprowadzenie (cz.1) - z dnia 16 stycznia 2011 r. Samouprowadzenie (cz.2) - z dnia 13 marca 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.1) - z dnia 3 kwietnia 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.2) - z dnia 22 kwietnia 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.3) - z dnia 3 maja 2011 r. Prawdziwy zleceniodawca (cz.2) - z dnia 5 czerwca 2011 r. "Krzysztof Olewnik - Wish you were here"
- z dnia 1 lipca 2011 r. Uprowadzenie improwizowane ? (cz.2)
- z dnia 7 sierpnia 2011 r. Uprowadzenie improwizowane ? (cz.3) - z dnia 24 listopada 2011 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.1) - z dnia 15 grudnia 2011 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.2) - z dnia 28 stycznia 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.3)" - z dnia 11 marca 2012 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.4) - z dnia 4 lipca 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.5) - z dnia 12 sierpnia 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.6) - z dnia 3 listopada 2012 r. "Samouprowadzenie ... (cz.7) - podsumowanie
Szanowna Redakcjo W związku z publikacją na łamach "WPROST" materiału Sylwestra Latkowskiego ; "ZBRODNIA OD NOWA", w której Autor odnosi się do sprawy Krzysztofa Olewnika, zdecydowałem się na polemikę. Treść (przesłaną również bezpośrednio do Was), opublikowałem w internecie, w ramach innych tematów dotyczących tej sprawy, pod adresem http://www.olewnika.republika.pl W związku z tym, że w ramach podsumowania definiuję pytanie wobec Waszej Redakcji ;
proszę o zapoznanie się z całością argumentacji, udzielenie odpowiedzi na zadane pytanie, której treść opublikuję w całości pod w/w adresem.
Pozdrawiam.
*******************************************
"Eksperyment przeprowadzony w domu Krzysztofa Olewnika w Drobinie po 11 latach od zdarzenia wzmacnia hipotezę prokuratury, że nie doszło do porwania (...)" W całości materiału nie doczytałem sie niczego, co mogłoby to potwierdzać. Szkoda, że Autor w dalszej części nie rozwinął swojej myśli przewodniej.
(...) Włodzimierz Olewnik nie przespał ostatnich dwóch nocy. Nerwowo spogląda na zegarek, krąży po domu w Świerczynku. Nie potrafi usiedzieć w miejscu. (...) Skąd niepokój u Olewnika ? W ubiegłym roku, 17 listopada, śledczy dokonali rewizji w jego domu. Mówi ;
- Przyszli do mnie jak do bandyty, teraz boję się jakiejś prowokacji.
- Jaki cel ma mieć dzisiejszy eksperyment ? - pytam, choć wiem.
- Nie powiedzieli. Pięć dni temu poprosili o udostępnienie domu od południa do drugiej w nocy. Nie dają nam dostępu do akt. Traktują nas jak podejrzanych, mimo to, że mamy status pokrzywdzonych."
CEL EKSPERYMENTU "Kilka tygodni wcześniej poznałem od jednego ze śledczych cel eksperymentu w domu Krzysztofa Olewnika. Przede wszystkim ma dać odpowiedź na pytanie, czy w ogóle doszło do porwania. (...)" Tutaj występuje kropka (koniec zdania), czyli błąd. Powinien wystąpić przecinek, po którym należało dodać ; "w sposób opisywany przez Rechula". Tak przynajmniej wynika z dalszej treści. Odnośnie Rechula ... "(...) w trakcie wizji lokalnej z jego udziałem (w marcu tego roku) zachowywał się, jakby był na miejscu porwania pierwszy raz w życiu. (...) " Z tego co wiem, wizja lokalna z udziałem Rechula odbyła się też wcześniej, 16 maja 2007 r. (w marcu b.r. Rechul z pewnością nie był pierwszy raz w domu Krzysztofa Olewnika). To Olewnikowie zwracali uwagę na to, że Rechul może kłamać. W noc uprowadzenia miał być w domu przez krótki czas, natomiast jego zeznania były bardzo szczegółowe. Przy tym wszystkim zachowywał się w domu tak, jakby był w nim "pierwszy raz w życiu". Oczywiście jestem przekonany, że Rechul (podobnie jak Piotrowski) kłamie. Przebieg zdarzeń był z pewnością inny, niż przez nich opisywany. Natomiast (na dzień dzisiejszy) daleki jestem od przypuszceń, że Rechul nie brał udziału w uprowadzeniu itd. Brak podstaw. Jeżeli za kolejnych 5-6 lat Rechul weźmie udział w kolejnej wizji lokalnej, pewnie znowu będzie się zachowywał tak, "jakby był na miejscu porwania pierwszy raz w życiu". To o niczym nie świadczy. POLE KUKURYDZY Według zeznań Rechula, sprawcy mieli spędzić kilka godzin w pobliskim polu kukurydzy. Przed dokonaniem uprowadzenia, mieli obserwować dom Krzysztofa. Taki przebieg zdarzeń jest wąpliwy, ponieważ w domu nie znaleziono śladów ziemi i piasku, które w opisanej sytuacji powinny zostać naniesione przez sprawców na podeszwach butów.
"(...) Jeżeli natomiast okazałoby się, że takie ślady zostawili, oznaczałoby to, że ktoś musiałby je posprzątać przed przyjazdem policji. Tą osobą, według jednej z hipotez mógłby być przyjaciel i wspólnik Krzysztofa, Jacek Krupiński, który jako pierwszy dotarł na miejsce porwania. (...)"
Ciekawa konstrukcja logiczna dwóch wersji, związanych z ewentualnym pozostawieniem śladów. U podstaw pierwszej (nie wiadomo dlaczego) leży przekonanie, że "chcieli zainscenizować porwanie". Druga wersja zakłada, że w domu w ogóle nie było porywaczy. To przecież dokładnie ta sama wersja ; samouprowadzenie. Forsowana z wykorzystaniem dwóch alternatywnych argumentacji; "tak czy owak, winien Nowak". Jest jeszcze trzecia, najprostsza (co za tym idzie, najbardziej prawdopodobna) wersja ; śladów ziemi w ogóle nie było, bo sprawcy przed dokonaniem uprowadzenia (wejściem do domu), wcale nie siedzieli w polu kukurydzy, nie obserwowali domu przez kilka godzin. Skoro Rechul kłamie opisując metodę wejścia do domu Krzysztofa (co zostało już udowodnione), można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że opis innych zdarzeń mających miejsce tej nocy (np. to, że obserwowali dom z pola kukurydzy), również jest fałszywy. MOŻE KRZYSIU SAM SIĘ ZABIŁ ?
"(...) Na początku wszystko przebiegało spokojnie, choć rodzina zdawała sobie sprawę, że prokuratorzy i policjanci przyszli tutaj, by zdobyć dowody na to, iż nie doszło do porwania. (...)"
"(...) Rozmawiam w czasie jednej z przerw w eksperymencie z Włodzimierzem Olewnikiem i siostrą Krzysztofa, Danutą ; nie ukrywają, że są zmęczeni, na granicy wytrzymałości. Śledztwo pozornie idzie do przodu. Wraca hipoteza samouprowadzenia, co ich boli. Krzysztofa stawia się w złym świetle. - Może Krzysiu także sam się zabił, potem zawinął się sam w siatkę i zakopał ? - pyta jego siostra."
RUNĘŁA WERSJA PORWANIA To praktycznie ogólny opis eksperymentu.
"(...) Olewnik, zdenerwowany, zgłaszał uwagi prokuratorowi. Pozoranci zanim wejdą do domu, powinni przejść przez trawę, która rosła przed polem. Prokurator go uspokajał, że tak się stanie. Od jakiegoś czasu iskrzyło między rodziną i śledczymi. (...)"
"(...) Ojciec i siostra Krzysztofa widzieli na własne oczy, jak sypie się wersja Rechula, Kościuka i Bokserka (...)" Wnioski wynikające z eksperymentu są takie, że sprawcy nie mogli dostać się do domu w sposób opisywany przez Rechula, podważono treść zeznań Iwony Krupińskiej a Rechul nie mógł podobno jechać samochodem tak, jak to opisywał. Po pierwsze, wersja Kościuka i Bokserka (Piotrowskiego) pozostaje taka, jaka była. Żaden z nich nie opisywał zdarzeń w noc uprowadzenia, bo (jak zeznali) nie brali bezpośredniego udziału w uprowadzeniu. Nie wierzę w wyjaśnienia Piotrowskiego, ale ten eksperyment nie mógł podważyć ich treści. Po drugie, należałoby napisać ; "Runęła TA wersja porwania", ponieważ opisany eksperyment innych wersji uprowadzenia już nie wykluczył (np. wejścia sprawców przez drzwi frontowe). ZNIKNĘŁA DZIEWCZYNA GANGSTERA
Autor rozmawia ze "śledczym" ...
O zabójstwie kobiety w domu Krzysztofa mówi się od dawna. Media spekulowały, że ma to być ukraińska prostytutka (...). Nie wiem, czym ma się różnić ta "informacja operacyjna" (że "ktoś, kogoś, jakoś zamordował") od plotki rozpowszechnianej przez K.Rutkowskiego, która dawno została zdementowana przez PA. Treść jest podobna. Początkowo zdziwiłem się. Skoro jednak tak twierdzą "śledczy" ... niech będzie. Później ktoś napisał do mnie, że to mało prawdopodobne, żeby dom Krzysztofa okazał się być taką mordownią, w ciągu jednej nocy w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło dwoje ludzi.
Przeczytałem ponownie. Faktycznie, tak też można zrozumieć...
Sprawę dziewczyny Rechula należy wyjaśnić. Jednak wiązanie tej osoby z wydarzeniami mającymi miejsce w noc uprowadzenia, na bieżącym poziomie wiedzy jest nieuprawnione. Może to ona jest autorką anonimu z 2003 r. , wskazującego Pazika i Piotrowskiego jako sprawców ? Może faktycznie wyjechała za granicę, gdzie żyje cała i zdrowa ? Może ... może...może jednak lepiej to sprawdzić, a później na ten temat pisać ? (...) Biegli stwierdzili, że na ubraniach jest krew Krzysztofa, a na granatowej koszulce ślady jego spermy (...) Dziwne byłoby (przynajmniej dla mnie), gdyby sperma miała należeć do jakiejś kobiety. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy te ślady powstały w noc uprowadzenia, czy też wcześniej. (...) Rodzi kolejne pytania , z którymi nie potrafią sobie poradzić także prowadzący śledztwo. Bo jak wyjaśnią, że 27 października 2001 r. w trakcie oględzin domu Krzysztofa odnaleziono fragment rękawiczki ? We wrześniu 2011 r. poddano ją badaniu, z którego wynika, że niewykluczona jest obecność DNA Cezarego Witkowskiego, skazanego za udział w porwaniu na 13 lat więzienia. Olewnik miał z nim imprezować ? (...)
Czyżby w tym pytaniu występował jakiś "haczyk" ?
Należałoby zaznaczyć, że krew Krzysztofa została znaleziona na miejscu przestępstwa, następnego dnia po uprowadzeniu. Krew nieustalonego mężczyzny oraz Włodzimierza Olewnika została ujawniona w grudniu 2009r., czyli ponad osiem lat później. Włodzimierz Olewnik wyjaśnił okoliczności naniesienia własnej krwi. Skaleczył się podczas zabawy z wnukiem, a cała sytuacja miała miejsce długo po uprowadzeniu. Ten temat nie ma w ogóle związku ze sprawą. Szczegóły tego zdarzenia mnie nie interesują, więc nie mam pojęcia na czym polegała ta zabawa ... i kto po niej sprzątał (to pewnie wie W.Olewnik). Jeżeli dla Autora okoliczności naniesienia krwi W.Olewnika stanowią jakąś zagadkę, mógł zapytać o szczegóły. Przecież miał bezpośredni kontakt z Olewnikami. Wymienianie "w jednym ciągu" informacji o krwi Krzysztofa, W.Olewnika oraz nieznanego mężczyzny, w kontekście opisu zdarzeń mających miejsce w noc uprowadzenia, wprowadza w błąd te osoby, które nie znają szczegółów sprawy. Wyraźna sugestia, że te ślady krwi powstały w tym samym czasie jest na tyle sensacyjna ... co fałszywa. Kiedy odnaleziono ślady krwi nieznanego mężczyzny, media nagłośniły wersję zdarzeń, według której w noc uprowadzenia padł strzał, ktoś zginął itd. Rechul przeczytał gazetę i opuściła go amnezja. Nagle "przypomniał sobie" (ponad osiem lat po zdarzeniu), że tak właśnie było... Jak wykazał eksperyment, Rechul kłamał opisując okoliczności uprowadzenia Krzysztofa. Jeżeli jego wypowiedzi dotyczące strzału w noc uprowadzenia (śmierci bliżej nieokreślonej osoby) interpretować w jakikolwiek sposób, to jedynie argument na to, że żaden strzał nie padł, nikt tej nocy nie zginął, bo przecież ... Rechul kłamie. W moim przekonaniu, tej nocy nie padł żaden strzał, nikt nie zginął, uprowadzenie zostało ze szczegółami przygotowane wcześniej. Odpowiednio to uzasadniłem na http://www.olewnika.republika.pl ("Uprowadzenie improwizowane ?" cz.1-3). Nie będę się powtarzał. Jeżeli krew nieustalonego mężczyzny została naniesiona w noc uprowadzenia (co do tego również nie ma pewności), wyjaśnienie nie musi się wiązać z koniecznością "uśmiercania" kogokolwiek. OLEWNIKOWIE ZNAJĄ PRAWDĘ ?
Autor rozmawia z Jackiem Krupińskim, który stwierdza ;
To dosyć enigmatyczne. Przypomina mi konstrukcję wypowiedzi opartych na stwierdzeniu ; "wiem, ale nie powiem", przy czym Jacek zaznacza dodatkowo, że ... nie wie. Być może, takie zachowanie Jacka jest pewną formą zachowań obronnych. Skoro Olewnikowie w jakiś sposób kierują podejrzenia przeciwko niemu, on odpłaca się tym samym. Różnica polega na tym, że podejrzenia Olewników są definiowane w jakiś konkretny sposób. Nie mam zamiaru "gdybać" nad tym, co siedzi w głowie Jacka. W związku z tym, że niczego konkretnego nie powiedział, trudno odnieść się konkretnie do jego wypowiedzi. Nie wiem, dlaczego został opublikowany ten fragment, który tak naprawdę niczego do sprawy nie wnosi. CO DALEJ ? "(...) Jeśli nie nastąpi przełom, śledztwo zostanie umorzone, poznamy jednak uzasadnienie tej decyzji. W niej prokuratorzy opiszą swoją wersję, w której powiedzą, że ..." ... tutaj Autor kolejny raz, w sposób nieuprawniony "wchodzi w buty" rzecznika prasowego PA. " ... na początku nie było porwania. Dramat Krzysztofa nie trwał latami, ale kilka tygodni, za czym przemawia analiza zeznań i inne zebrane dowody (...)" W dalszej części, Autor nie odnosi się do żadnej "analizy zeznań", nie wskazuje też żadnych "innych zebranych dowodów", na które się powołuje. Jednocześnie wskazuje kilka powszechnie znanych, wątpliwych poszlak. W związku z tym, że do nich już się obszernie odnosiłem (uzasadnienie można przeczytać - http://www.olewnika.republika.pl - "Samouprowadzenie, teoria powracająca" cz.1-7 ), nie będę w tym miejscu wracał do tych tematów.
"(...) Krzysztof nie był kryształową osobą i sam na siebie ściągnął nieszczęście. Będzie to nieformalny akt oskarżenia Krzysztofa Olewnika i jego rodziny.
- Może jeszcze zabiłam Krzysia ?" Gdyby w podobny sposób z Danutą Olewnik rozmawiał jakiś policjant, to zapewne wobec niego zostałyby wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Nie wykluczone, że sprawą zająłby się prokurator, a sadysta wyleciałby z pracy na zbity pysk. To jedna z niewielu chwil, w której żałuję, że S.Latkowski nie bierze udziału w tym śledztwie jako policjant.
Sylwester Latkowski dawno przekroczył granice dziennikarstwa. Nie opisuje rzeczywistości. On ją kreuje. Pominąłem bieżące komentarze do niektórych fragmentów, bo tworzą spójną całość. Początkowo Olewnikowie nie zdają sobie sprawy z celu eksperymentu. Prokuratorzy "nie powiedzieli". Jednak z chwilą rozpoczącia eksperymentu są już przekonani, że "prokuratorzy i policjanci przyszli tutaj, by zdobyć dowody na to, iż nie doszło do porwania". Prawdopodobnie w tym błędnym przekonaniu zostali utwierdzeni przez Autora, który taką "wiedzą" miał dysponować. To przynosi efekty. W czasie przerwy Olewnikowie "nie ukrywają, że są zmęczeni, na granicy wytrzymałości". Do tego stanu emocjonalnego są doprowadzani plotkami, że "wraca hipoteza samouprowadzenia, co ich boli." W takiej sytuacji nie powinno nikogo dziwić, że Włodzimierz Olewnik "zdenerwowany, zgłaszał uwagi prokuratorowi". Nieodpowiedzialne publikacje niektórych dziennikarzy doprowadziły do tego, że "od jakiegoś czasu iskrzyło między rodziną i śledczymi". W ramach kontynuacji swoich zachowań, na zakończenie Autor dopuszcza się największego nadużycia. Stawia serię zarzutów, które podobno mają pojawić się w decyzji PA o umorzeniu śledztwa. Kim on właściwie jest, że uzurpuje sobie prawo do tak daleko idących ocen i zachowań ? Kiedy rozgoryczona Danuta Olewnik stwierdza ; "Czekamy, kiedy wreszcie prokuratura postawi nam zarzuty.Tylko jakie ?", to mógłby się już zamknąć. Oczywiście, jak zwykle czyni inaczej, niż powinien. Definiuje własne zarzuty. Za to, co zostało opublikowane w tym fragmencie, jako CZYTELNIK oczekuję wyjaśnień od Redakcji "WPROST". Czym Redakcja uzasadnia publikacje treści, w których dziennikarz znęca się psychicznie nad osobą pokrzywdzoną jakimkolwiek przestępstwem ? Chciałbym, żeby moje pytanie zostało potraktowane bardzo poważnie. Jeżeli jest to świadoma decyzja, to zakładam, że Redakcja nie wyklucza kolejnych, podobnych publikacji. Należałoby w takich okolicznościach zastanowić się nad uprzedzaniem czytelników o treści (najlepiej na okładce). Gdyby miał się pojawić podobny materiał, w którym dziennikarz tym razem znęca się psychicznie nad rodzicami zgwałconej i zamordowanej dziewczyny ("wcale nie było gwałtu" , "nie była kryształową osobą i sama ściągnęła na siebie nieszczeście", gdyby ją odpowiednio wychować to nie doszłoby do tragedii, sama sprowokowała ... właściwie rodzicom należałoby w tej sprawie postawić zarzuty itd. ) - to jako osoba w miarę normalna, całkowicie pozbawiona skłonności sadystycznych - nie życzę sobie, żeby ktoś wbrew mojej woli zapoznawał mnie z takimi treściami. Gdyby podstawą publikowania takich materiałów miała być tzw. "wolność słowa" oraz brak treści naruszających prawo, stanie się wtedy dla mnie oczywiste, że w Waszej gazecie nie zobaczę np. pornografii dziecięcej tylko dlatego, że prawo tego zabrania (innych oporów nie macie). Nie przypisuję w tym miejscu Redakcji jakiegokolwiek sposobu myślenia (oczekuję zajęcia stanowiska), chociaż Redakcja nie miała problemów z opublikowaniem treści, w których S.Latkowski uzurpuje sobie prawo do wyrażania poglądów PA. Gdyby okazało się, że opublikowanie tego fragmentu jest efektem błędu (niedopatrzenia) Redakcji ... to Redakcja powinna wiedzieć, co w takiej sytuacji powinna zrobić.
W sprawie Krzysztofa Olewnika zdarzało się, że osoby trzecie wpływały destrukcyjnie na relacje pomiędzy rodziną Olewników, a prowadzącymi śledztwo. Kiedyś byli to ludzie Rutkowskiego oraz Wojciech Kęsicki. Do tego towarzystwa niewątpliwie należy już dołączyć S.Latkowskiego.
Nie wiem, czy wspomniany w materiale "śledczy" to jakaś konkretna, żywa, autentyczna postać, mająca związek ze śledztwem, która Autora bajkowo "puszcza w trąbę" (a ten się daje)... czy też efekt twórczości literackiej, która ma podnieść wiarygodność całego materiału. Raczej skłaniałbym się do tej drugiej wersji. Może to jest "śledczy" ale dziennikarz ? To byłaby ciekawa manipulacja... Gdyby niektóre wymysły (określane przez Autora jako "hipotezy") były na poważnie traktowane przez PA, to już dawno straciłbym wiarę w powodzenie tego śledztwa.
Autor bez komentarza pozostawia wypowiedź Włodzimierza Olewnika ;
W ten sposób można odnieść wrażenie, że Włodzimierz i Danuta Olewnikowie są podejrzewani przez PA o "coś". Dodane przez Autora tzw."hipotezy" (niby w oderwaniu od tej wypowiedzi), wydają się potwierdzać taki tok rozumowania. Otóż ograniczenie dostępu do akt, jest spowodowane "dobrem śledztwa". To bardzo szerokie pojęcie. Rodzina Olewników definiuje w swoim otoczeniu osoby całkowicie zaufane. To członkowie rodziny (dalszej i bliższej) oraz osoby zaprzyjaźnione. Nie wiem, kto to jest personalnie, nie wiem nawet jak liczna jest to grupa ludzi. W każdym razie nie należy wykluczać, że wśród materiałów zgromadzonych przez PA znajdują się i takie, które wobec jednej z tych osób kierują podejrzenia o udział w zbrodni. Jeżeli występuje taka (lub podobna) sytuacja, ograniczenie dostępu do akt wydaje się być całkowicie uzasadnione. Ktoś, kiedyś powiedział, że W.Olewnik w swoich zachowaniach musi być osobą, która w swoich najważniejszych decyzjach wyzbywa się emocji. Gdyby było inaczej, nie doszedłby w życiu do tego, do czego doszedł... Nie. Nie należy porównywać decyzji zawodowych do osobistych. Kiedy W.Olewnik zapoznał się z aktami, w których Pazik był typowany jako jeden ze sprawców już na początku śledztwa , wyraźnie zdenerwował się. Chwilę później "poszarpał" prokuratora. Pierwszego, którego miał pod ręką (sprawa była głośna). Takie zachowanie można wytłumaczyć tylko emocjami, bo ze zdrowym rozsądkiem to nie miało nic wspólnego. Nawet nie potrafię wyobrazić sobie reakcji W.Olewnika, gdyby zapoznał się z takimi materiałami PA, w których znajdowałyby się dowody potwierdzające udział w tej zbrodni takiej osoby, która jest darzona przez W.Olewnika pełnym zaufaniem. W każdym razie "efektem ubocznym" tej reakcji, mogłoby być poinformowanie o treści akt tej osoby, przeciwko której PA gromadzi dowody. To byłoby szkodliwe dla prowadzonego śledztwa. Oczywiście nie mam pewności, że tak właśnie jest. To jedna z możliwości (według mnie najbardziej prawdopodobna), która z jednej strony uzasadnia ograniczenie dostępu do akt, z drugiej strony nie wiąże się z jakimikolwiek podejrzeniami PA wobec Danuty i Włodzimierza Olewników. Nie mogę oczywiście wykluczyć, że wspomniane materiały dotyczą Danuty i Włodzimierza Olewników. To równie prawdopodobne jak i to, że gromadzone materiały dotyczą Sylwestra Latkowskiego (bo i tego przecież nie można wykluczyć).
CDN...
Krzysztof_Bielsko
|