Bielsko-Biała, 18 listopada 2012 r.
W ramach uzupełnienia treści ;
- z dnia 27 października 2010 r. Prawdziwy zleceniodawca
- z dnia 17 listopada 2010 r. Kłamstwa Piotrowskiego (cz.1) - z dnia 29 listopada 2010 r. Kilka tematów... - z dnia 2 grudnia 2010 r. Komentarze na blogu Natalii...
- z dnia 12 grudnia 2010 r. Uprowadzenie improwizowane ?
- z dnia 28 grudnia 2010 r. Kłamstwa Piotrowskiego (cz.2) - z dnia 29 grudnia 2010 r. Samouprowadzenie (cz.1) - z dnia 16 stycznia 2011 r. Samouprowadzenie (cz.2) - z dnia 13 marca 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.1) - z dnia 3 kwietnia 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.2) - z dnia 22 kwietnia 2011 r. Przesłuchanie Wojciecha Kęsickiego (cz.3) - z dnia 3 maja 2011 r. Prawdziwy zleceniodawca (cz.2) - z dnia 5 czerwca 2011 r. "Krzysztof Olewnik - Wish you were here"
- z dnia 1 lipca 2011 r. Uprowadzenie improwizowane ? (cz.2)
- z dnia 7 sierpnia 2011 r. Uprowadzenie improwizowane ? (cz.3) - z dnia 24 listopada 2011 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.1) - z dnia 15 grudnia 2011 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.2) - z dnia 28 stycznia 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.3)" - z dnia 11 marca 2012 r. Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.4) - z dnia 4 lipca 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.5) - z dnia 12 sierpnia 2012 r. "Samouprowadzenie - teoria powracająca (cz.6) - z dnia 3 listopada 2012 r. "Samouprowadzenie ... (cz.7) - podsumowanie - z dnia 18 listopada 2012 r. ""Zbrodnia od nowa" - S.Latkowski
Ktoś zwrócił mi uwagę, że na ten temat już pisałem. Sprawdziłem i okazało się, że wszystko co napisałem do tej pory, stało sie mało czytelne. Nawet dla mnie. Dlatego zdecydowałem się na dodanie opisów do poszczególnych tematów. Fakt, pisałem na ten temat, ale był to tylko opis przyczyn wykreowania wersji samouprowadzenia ("Samouprowadzenie cz.2" - celem uprowadzenia było zatajenie morderstwa). W moim przekonaniu, Krzysztof od samego początku zdawał sobie sprawę z tego, przez kogo został uprowadzony. Potrafił rozpoznać sprawców. Skoro sprawcy w taki sposób zorganizowali uprowadzenie, to nie mogli planować uwolnienia zakładnika. Od samego początku plan zakładał, że uprowadzenie zostanie zakończone morderstwem.
1) Ponownie zacytuję ; (źródlo ; blog Natalii , wpis 19 kwietnia 2008 "Historia") (...) Kościuk zeznawał: "Piotrowski zadzwonił do mnie na mój domowy numer. Powiedział: "przyjeżdżaj, bo zaraz jego mózg się będzie smażył na patelni". Mówił, że pobił "tamtego". Wiedziałem, że chodzi o Olewnika. Gdy zacząłem tłumaczyć, że nie mogę przyjechać bo mam gości, to Piotrowski powiedział, że nie zajmie mi to dużo czasu. Pojechałem więc zobaczyć co się stało. Olewnik był cały pobity, zwłaszcza głowa i lewa noga. Nie wiem, czym go wtedy bił Piotrowski, ale czymś twardym. Całą twarz miał zakrwawioną. Był przytomny. Zapytałem go, co się stało, ale odpowiedział tylko, że nic. Nie chciał mówić. Był bardzo przestraszony. Piotrowski powiedział: "Zobacz, co ten ch... chciał zrobić. Chciał uciekać". (...) Kościuk w całej opisanej sytuacji nie widzi niczego szczególnego, oczywiście poza pobiciem Krzysztofa w związku z próbą podjęcia ucieczki. Sposób opisu obrażeń wskazuje, że jest wynikiem bezpośredniej obserwacji Kościuka. W końcu, Kościuk ma podejmować jakąś próbę przeprowadzenia rozmowy z Krzysztofem. To wskazuje, że w opisanej sytuacji Kościuk był blisko Krzysztofa (w zasięgu wzroku - w tym samym pomieszczeniu). Skoro Piotrowski pokazuje Kościukowi ("Zobacz,..") , to musi być w pobliżu Kościuka (do którego się zwraca) oraz Krzysztofa (którego pokazuje). To oznacza, że ... Krzysztof musiał słyszeć głos Piotrowskiego, a Kościuk (jak zaznaczyłem wcześniej) nie dostrzega w tej sytuacji czegokolwiek nienaturalnego. Skoro Piotrowski zupełnie swobodnie rozmawiał w obecności Krzysztofa, nie istniało już niebezpieczeństwo możliwości rozpoznania po głosie. Przyjmując, że opisane przez Kościuka pobicie jest opisane w stenogramie z 20 listopada 2001r. ; "(...) próbowałem ucieczki, nie udało się... nie połamali mi jeszcze wszystkiego(...) - już w początkowym okresie przetrzymywania Krzysztof potrafił rozpoznać sprawców.
2) W tym samym stenogramie (z 20 listopada 2001r.), w dalszej części można przeczytać ; (...) nie narażę nikogo z naszej rodziny żeby coś się komuś stało, ktoś komuś podłożył jakąś bombę albo coś takiego, uwierz mi naprawdę, naprawdę nie powiem nikomu. (...) na pewno nie wskażę policji jak policja by pokazywała czy ten, czy ten, czy ten, więc napewno nie powiem w stu procentach, mam świadomość tego, że jak naprzykład by ktoś złapał nie rozpoznał bym, to będzie zemsta okropna, naprawdę a nie chciałbym tego... Z cytowanego fragmentu wynika, że sprawcy są skrajnie bezwzględni. To w obawie przed zemstą z ich strony (która jest mocno zaznaczana), Krzysztof deklaruje, że nigdy nie dokona rozpoznania sprawców. Nawet, gdyby zostali zatrzymani przez policję i okazani do rozpoznania. W tak przekazanej treści występuje równolegle inna informacja, która w żaden sposób nie jest akcentowana , zostaje przekazana w sposób niekontrolowany. Skoro to strach ofiary przed sprawcami ma powodować, że do rozpoznania nigdy nie dojdzie, oznacza, że ofiara nie skorzysta z możliwości rozpoznania sprawców. Skoro brak rozpoznania ma wynikać ze świadomej decyzji, powodowanej obawami o konsekwencje, to ofiara musiała mieć możliwość dokonania wyboru. Z kolei możliwość dokonania wyboru oznacza, że Krzysztof potrafił rozpoznać sprawców.
3) W stenogramie z dnia 6 listopada 2001r. (ręcznie dopisano, że nagranie pochodzi z 1 listopada 2001r.) - rodzina Krzysztofa informuje ;
Głos Krzysztofa był obojętny ... apatyczny ... automatyczny (nie wiem dokładnie jak to określić). Wyjaśnienie przyczyn, można znaleźć na blogu Natalii , (wpis z 19 kwietnia 2008 Historia)
(...) Krzysztof przez większość czasu był spokojny, a to przez fakt, że przez pewien czas porywacze podawali mu silny środek psychotropowy clonazepam, który działa uspokajająco, rozluźnia mięśnie, działa nasennie. Jednak podawany w zbyt dużych dawkach działa depresyjnie, powoduje zaburzenia wzroku i powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu. A lek podawany mu był w dawkach znacznie przekraczających normy. Pani biegła sądowa analizując głos Krzysztofa na nagraniach telefonicznych stwierdziła, że głos wcale nie należy do osoby przerażonej - ale po clonazepamie nikt nie czuje się przerażony...
Nie wiem ... ale to według mnie bardzo nietypowa sytuacja, żeby uprowadzonego od pierwszych dni (głos Krzysztofa od początku był "ciężki do rozróżnienia") faszerować psychotropami. W jakim celu ? Taka osoba jest w moim przekonaniu przerażona sytuacją, raczej nie stawia czynnego oporu, unika zachowań mogących sprowokować sprawców itd. Co innego, jeżeli uprowadzony od początku zdaje sobie sprawę z tego, przez kogo został uprowadzony, potrafi personalnie wskazać sprawców. Ma świadomość, że jego losy są już przesądzone. Musi czuć się jak skazaniec w celi śmierci, który nie zna terminu egzekucji. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co się wtedy dzieje z psychiką normalnego człowieka. W każdym razie, podanie psychotropów w takiej sytuacji znajduje pełne uzasadnienie. W innych okolicznościach, być może nie zaryzykowałby próby ucieczki, zdając sobie sprawę z tego, że ewentualne niepowodzenie może skutkować dodatkową karą. Biorąc pod uwagę sposób uwięzienia (dwa łańcuchy + monitoring) szanse powodzenia próby ucieczki były bliskie zeru. Jeżeli jednak nie miał niczego do stracenia, warto było ryzykować... Oczywiście, wskazane w opisie zachowania ; "złościł się, krzyczał, wyzywał i modlił się, przeklinał i prosił" wskazują na silną depresję. Trudno mi jednak ocenić (nie jestem farmakologiem) czy to efekt przedawkowania leku, czy też ... jego braku.
4) Piotrowski to taki typ człowieka, który pod wpływem alkoholu dostaje "małpiego rozumu", stając się przy tym bardzo agresywny. Jeżeli do tego dodać, że w okresie przetrzymywania Krzysztofa nie unikał alkoholu (jak to alkoholik), to jego zachowania nie mogły być do końca przewidywalne. Dla nikogo, nawet dla Franiewskiego. Przyjmując, że Krzysztof miałby zostać kiedykolwiek uwolniony, to Piotrowski nigdy nie powinien go pilnować. Właściwie, trudno mi to sobie nawet wyobrazić. Pijany Piotrowski przychodzi do Krzysztofa (np. z posiłkiem) w kominiarce na głowie i powstrzymując się od powiedzenia czegokolwiek (ze świadomością, że mógłby zostać rozpoznany po głosie), ... spokojnie wychodzi ? To nie byłby Piotrowski. Piotrowski musialby mieć elementarne poczucie zdrowego rozsądku. Pod wpływem alkoholu zatracał je całkowicie. Nie zdziwiłbym się, gdyby Piotrowski pod wpływem alkoholu znęcał się psychicznie nad Krzysztofem, starając się go w jakiś sposób upokorzyć. W końcu, jak nigdy wcześniej, tym razem Piotrowski był "kimś"...
Co prawda Piotrowski składając wyjasnienia zaznacza, że to na jego prośbę została zainstalowana kamera przemysłowa, bo obawiał się rozpoznania przez Krzysztofa. Każdorazowo, kiedy wchodził do pomieszczenia, w którym przetrzymywany był Krzysztof, Piotrowski miał zakładać kominiarkę. Kościuk temu zaprzecza. Wielokrotnie zaznaczałem, że dla mnie Kościuk jest wiarygodny, w przeciwieństwie do Piotrowskiego.
Podobno Piotrowski został wyznaczony do pilnowania Krzysztofa, bo równocześnie ukrywał się przed policją (był poszukiwany). Nie. Ze Sprawozdania Komisji (str.40); (...) Piotrowski, poszukiwany (w celu odbycia kary kilku dni aresztu za niezapłaconą grzywnę) wielokrotnie bywał w Drobinie w latach 2002 - 2003 i kontaktował się telefonicznie ze swoja żoną.(...) Ostatecznie Piotrowski został zatrzymany, jednak jego żona zapłaciła grzywnę, po czym ... Piotrowski wrócił do pilnowania Krzysztofa. Piotrowski był legitymowany przez policję 14 marca i 3 kwietnia 2003 r. Dysponował dokumentami na nazwisko Dariusz Pazik. Musiał liczyć się z tym, że może być legitymowany i był przekonany (jak sie okazało - słusznie), że ma "mocne" papiery. Chociaż w terminologii prawnej Piotrowski "był poszukiwany", to z jego zachowań wynika, że wcale się nie ukrywał.
Na ten problem należy również spojrzeć z punktu widzenia Franiewskiego. Gdyby elementem planu było uwolnienie Krzysztofa po odebraniu okupu, to nie podejmowałby ryzyka konieczności zmiany tego planu (czyli zamordowania zakładnika) tylko dlatego, że do pilnowania została wyznaczona nieprzewidywalna osoba - Piotrowski - ukrywająca się przed karą odbycia kilku dni aresztu. Wyznaczenie Piotrowskiego do pilnowania zakładnika staje się w pełni uzasadnione, pod warunkiem, że zamordowanie Krzysztofa było planowane od samego początku.
"MODLISZKA" Kilka lat temu, na forum "Superwizjera" poddawałem pod wątpliwość wersję zdarzeń, według której sprawcy weszli do domu Krzysztofa przez drzwi, które miały zostać uchylone przez jednego z uczestników feralnej imprezy. Chociaż w szczegółach dopuściłem się wtedy kilku drobnych błędów (mógłbym teraz skorygować), to do tematu nie wracam. Skoro ostatnio przeprowadzony eksperyment wykazał, że sprawcy nie weszli przez drzwi balkonowe (Rechul kłamał), nikt tego nie kwestionuje, to nie będę dostarczał kolejnych argumentów na to, że ... koń jest koniem.
Spotkałem się z opinią, że sprawcy mogli w jakiś sposób podrobić klucze. Weszli do domu pod nieobecność Krzysztofa, kiedy ten odwoził ostatnich gości. Gdy wrócił Krzysztof, sprawcy byli już w środku. Wtedy doszło do ataku.
Mało prawdopodobne.
No i w takiej sytuacji nie widzę powodu, dla którego Rechul miałby kłamać, opisując sposób wejścia do domu. Powiedziałby, że Franiewski "w jakiś sposób" otworzył drzwi frontowe (albo były już otwarte), weszli .... i koniec. Kłamstwo związane z wejściem przez drzwi na basen nie miałoby żadnego sensu.
Przyjęcie, że sprawcy czekali na powrót Krzysztofa (ryzykując, że nie wróci albo wróci z innymi osobami i będzie należało zreazygnować z realizacji), przy pomocy dorobionego klucza weszli do domu gdy Krzysztof był już w środku ... nadal nie tłumaczy kłamstw Rechula. To też nie tak...
Właściwie każde wejście sprawców (na zasadzie siły czy podstępu - realizowane w jakikolwiek sposób) w znanym składzie, nie tłumaczy tych kłamstw. Kłamstwa Rechula znajdują pełne uzasadnienie dopiero wtedy, jeżeli przyjąć, że w noc uprowadzenia ze sprawcami współpracowała osoba "X". To dzięki pomocy tej osoby sprawcy weszli do środka. Zakres pomocy w wejściu do domu był taki, że nie można go przypisać pozostałym (ustalonym) sprawcom. Gdyby "X" działał z tej samej strony drzwi co sprawcy (np. specjalista od otwierania zamków), jego zachowanie zawsze można byłoby przypisać Franiewskiemu ("jakoś to zrobił"). Co innego, jeżeli forma pomocy "X" wymagała działania z drugiej strony drzwi... Według mnie, drzwi zostały otworzone od wewnątrz. W ten sposób sprawcy weszli do środka. Nie widzę innego, racjonalnego wytłumaczenia kłamstw Rechula.
Dokonując wpisu w dniu 29 listopada 2010r. ("Kilka tematów"), przedstawiłem kilka argumentów świadczących o tym, że Krzysztof po odwiezieniu gości, spotkał się z kimś jeszcze. Przez niektórych, ta sytuacja bywa nazywana "drugą imprezą". To kwestia nazewnictwa. Ja nazwałbym to raczej "spotkaniem", bo kiedy spotyka się dwoje ludzi, na ogół trudno coś takiego nazwać "imprezą". Wobec tej osoby kiedyś (na forum Superwizjera) używałem określenia "nocny gość". Teraz, kiedy jestem "mądrzejszy" o kilka lat zaznajamiania sie z różnymi okolicznościami tej sprawy, to dla mnie ... "Modliszka". Krzysztof był umówiony z Modliszką na to spotkanie. To dlatego sprawcy mieli pewność, że po odwiezieniu ostatnich gości po imprezie, Krzysztof wróci do domu. Będzie tylko z nią. Oczywiście, Krzysztof nie spodziewał się żadnego zagrożenia. Być może widział, jak Modliszka otwiera drzwi (pod bliżej nieokreślonym pretekstem) albo był wtedy w innym pomieszczeniu (np. w toalecie, sypialni itp). Tego nie wiem, ale to przecież nie ma większego znaczenia. Najistotniejsze, że to ona otworzyła drzwi, umożliwiając sprawcom wejście do domu - chwilę później nastąpił atak. Tak czy inaczej, pierwszy ze sprawców (czyli Modliszka) wszedł z pewnością drzwiami frontowymi, za wiedzą i zgodą Krzysztofa, który nie był świadom zagrożenia. Pozostali weszli później, dzięki jej pomocy.
Kim jest Modliszka ? Odpowiedź wydaje się być bardzo problematyczna, bo Krzysztof utrzymywał kontakty z wieloma kobietami. Myślę jednak, że zakres podejrzanych można poważnie ograniczyć. Sprawcy musieli mieć pewność, że planowane spotkanie zostanie zachowane w tajemnicy. Gdyby Krzysztof powiedział komukolwiek (np. Jackowi), że planuje tej nocy spotkanie z Modliszką, to sprawcy musieliby zrezygnować z realizacji planu. Dlatego musiała być kobietą, która wymagała dyskrecji, jakiej zachowanie dla Krzysztofa było oczywistą koniecznością. Gdybyśmy sprządzili listę kobiet, o których wiadomo, że spotykały się z Krzysztofem, to ... na tej liście nie będzie Modliszki. Trudno byłoby uzasadnić konieczność zatajania planów spotkania z taką kobietą, o której było powszechnie wiadomo, że spotyka się z Krzysztofem. Ponadto, musiała to być kobieta znana w środowisku Krzysztofa, przy czym "znana" (na wszelki wypadek) należy definiować bardzo szeroko. Pod tym względem, to mogła być praktycznie każda kobieta z Drobina (tam wszyscy się "znają") albo utrzymująca kontakty towarzyskie (biznesowe) z rodziną Olewników itp. To nie mogła być jakaś całkowicie "obca" kobieta. Cechy indywidualne kobiety nie stanowią podstawy do zachowania pełnej dyskrecji. Jeżeli kobieta jest "obca", może zataić te cechy. Zakonnica może się przebrać i w oczach otoczenia "przestaje być" zakonnicą, nie występuje konieczność zachowania dyskrecji. "Znana" zakonnica, nawet w mini i szpilkach nadal pozostanie zakonnicą. Gdyby porządzić listę kobiet, w wieku zbliżonym do Krzysztofa, które Krzysztof znał (ew.mógł znać), z którymi (w przekonaniu otoczenia) Krzysztof się nie spotykał (w sensie spotkań intymnych), ... to na takiej liście znalazłaby się również Modliszka. Odnosząc się do cech Zleceniodawcy oraz Policjata (który zaplanował zbrodnię) mógłbym na dotychczasowej zasadzie eliminacji zawęzić tę (zakładam, że skromną) listę. Asekuracyjnie (na dzisiaj) tę listę rozszerzę ; jak zaznaczyłem, to mogła być kobieta z Drobina, znana Olewnikom tylko "z widzenia". Gdyby tak miało być, lista prawdopodobnie nie będzie zawierała jej nazwiska.
GWARANCJA ZLECENIODAWCY Dzisiaj nie jest jeszcze "dzień Modliszki". Wspomniałem o niej tylko dlatego, żeby przybliżyć okoliczności zbrodni. Jeżeli sprawcy weszli przez drzwi otworzone przez wspólniczkę (Modliszkę) od wewnątrz ... to plany sprawców nie mogły przewidywać uwolnienia zakładnika. Jednocześnie, wszelkie zdroworozsądkowe działania sprawców, mające na celu zachowanie anonimowości wobec Krzysztofa (np. wyeliminowanie Piotrowskiego z zadania pilnowania Krzysztofa, poruszanie się w kominiarkach itp.) straciły sens. Od samego początku sprawcy nie byli anonimowi. Świadom swojej sytuacji Krzysztof, musiał dostawać psychotropy. Taki sposób uprowadzenia gwarantował Zleceniodawcy, że uprowadzenie zostanie zakończone morderstwem, zakładnik nigdy nie zostanie uwolniony.
Jak już kiedyś zaznaczyłem, celem uprowadzenia było zatajenie morderstwa. Zleceniodawcy tej zbrodni należy szukać wśród tych osób, które były zainteresowane śmiercią Krzysztofa (uprowadzenie i okup to "przykrywka").
Gdyby Rechul opisał prawdziwy przebieg zdarzeń w noc uprowadzenia, to w ten sposób nie tylko musiałby wskazać Modliszkę jako wspólniczkę. Charakter (i okoliczności) udzielonej przez nią pomocy wskazuje, że zabójstwo było planowane od samego początku. W takich okolicznościach, sprawcy nie powinni być sądzeni za uprowadzenie, tylko za pomocnictwo w zabójstwie, za które grozi kara maksymalna ... jak za zabójstwo. To jeden z powodów, dla których Rechul kłamie.
W ramach uściślenia...
Pod tym względem całkowicie zgadzam się z oceną zawartą w Sprawozdaniu Komisji (str.130);
W szczegółach, to materiał na oddzielny temat...
CDN...
Krzysztof_Bielsko
|